14 lat temu zadebiutowała na deskach Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie rolą Diany w „Ani z Zielonego Wzgórza” w reżyserii Jana Szurmieja. W kolejnych latach Joanna Baran-Marczydło przyciągała uwagę jako Irina z ,,Trzech sióstr" w reżyserii Magdaleny Miklasz, Laura ze ,,Szklanej menażerii" wyreżyserowanej przez Jana Nowarę, czy Agłaja z ,,Idioty" według Szymona Kaczmarka. We wrześniu, wspólnie z mężem, Mateuszem Marczydło, który także jest aktorem oraz przyjacielem z dzieciństwa, Dariuszem Kosakiem, mulitiinstrumentalistą, zadebiutowała offowym, muzyczno-poetyckim recitalem „Niegrzeczne wiersze”. To pomysł sceniczny, który narodził się w czasie pandemii COVID-19, bo ostatnie dwa lata były rewolucyjne w jej życiu. Od zawsze związana ze sceną i sztuką, odważyła się zainwestować w biznes – tak powstał FleurDecor/Ściany Kwiatowe, który ze sceną i dobrymi emocjami też ma wiele wspólnego.
– Już jako mała dziewczynka marzyłam o scenie i występach w teatrze, choć niekoniecznie wszyscy dawali temu wiarę. Wychowałam się w maleńkim Łowisku, ponad 40 km oddalonym od Rzeszowa, gdzie kariera aktorki jest jedną z tych bardziej abstrakcyjnych. Tym bardziej ukończenie Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu cieszy i jest powodem do dumy – opowiada Joanna Baran-Marczydło. – Szybko musiałam nauczyć się samodzielności. Już jako 15-latka sama zamieszkałam w Rzeszowie, gdzie ukończyłam Licem Sióstr Prezentek.
W ostatnich miesiącach pandemia koronawirusa odmieniła życie nas wszystkich, ale aktorów w sposób szczególny. Teatry i kina na wiele miesięcy zamknęły się na głucho, a przy kolejnych falach zachorowań, w teatrach ciągle obowiązują obostrzenia sanitarne i ograniczona ilość gości na widowni. Jestem mniej premier, spektakli, mniej widzów, a co za tym idzie, kultura niczym w uśpieniu próbuje doczekać lepszych czasów.
– Z tęsknoty za graniem powstało muzyczno-poetyckie widowisko „Niegrzeczne wiersze”, z marzeń o niezależności narodził się FleurDecor/Ściany Kwiatowe – tłumaczy rzeszowska aktorka.
"Niegrzeczne wiersze" swoją premierę miały we wrześniu podczas festiwalu Arts of Narol 2021. Widowisko jest zaproszeniem do spotkania z piękną, bywa, że kontrowersyjną, zabawną, ale przede wszystkim bardzo aktualną poezją. W wykonaniu Joanny Baran-Marczydło i Mateusza Marczydło słyszymy niepokorne słowa Jana Kochanowskiego, Aleksandra Fredry czy Juliana Tuwima, którzy zabierają nas w podróż do świata, gdzie królują absurd, humor i niczym nieskrępowana wolność.
– Tęsknota za wolnością, a przede wszystkim niezależnością zmusza do działania – przyznaje Joanna Baran-Marczydło. – Dlatego nie bałam się zaryzykować i świat kultury połączyć z własnym biznesem. Nawyk oszczędzania wypracowałam już w dzieciństwie, w czym ogromna zasługa mojego taty, a teraz w czasie COVID-19 okazało się to prawdziwym dobrodziejstwem.
Tradycją w domu rodzinnym aktorki było zbieranie pieniędzy do najzwyklejszego słoika, tak, by było widać, ile przybywa banknotów, ale jednocześnie na tyle solidnie obklejonego, by nie można się było dostać się do niego zbyt łatwo. Ten nawyk został Joannie Baran na zawsze.
– Wywołuje to pewnie uśmiech u wielu osób, ale w moim przypadku znakomicie się sprawdza. Słoik otwierany jest zwykle raz na dwa lata i to co udaje się w nim uzbierać, starcza na fajną podróż. W 2020 roku marzenia o Malediwach okazały się mrzonką, dlatego wszystkie oszczędności postanowiłam wykorzystać na stworzenie dla siebie nowego zajęcia. Siedząc w domu bez grania w teatrze, z wielką niewiadomą co będzie dalej, zobaczyłam zdjęcie Adele na Instagramie, na tle pięknej, białej ściany kwiatowej, informującą świat o swoim powrocie na scenę. Zdjęcie otrzymało miliony polubień, a ja skupiałam uwagę tylko na kole z różami. Tak mnie to zachwyciło, że postanowiłam otworzyć firmę wynajmującą właśnie takie dekoracje. Ot, paradoks, w czasie pandemii, aktorka postanawia zainwestować w biznes związany z branżą ślubną – śmieje się Joanna Baran-Marczydło. – Czas pokazał, że to być świetny pomysł.
I nie tylko w przypadku rzeszowskiej aktorki. W ostatnich kilkunastu miesiącach wiele osób, nie tylko z branży artystycznej, postanowiło dokonać rewolucyjnych zmian w życiu i skoncentrować się na wytwarzaniu różnego rodzaju naturalnych produktów: świec, kosmetyków, wypieków. Okazuje się, że trend wege ma coraz więcej zwolenników, a produkty z niewielkich manufaktur przyciągają licznych klientów. Internet też okazał się pomocny i nawyk, by jak najwięcej rzeczy załatwiać oraz kupować online, w wielu przypadkach okazał się dobrodziejstwem dla niewielkich biznesów.
– W Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych ściany kwiatowe przeżywają swój renesans. Są wykorzystywane na weselach, urodzinach, imieninach i wszelkich uroczystościach rodzinnych organizowanych w domach, lokalach oraz w plenerze – mówi właścicielka FluerDecor/Ściany Kwiatowe. – Jest tylko jeden warunek, muszą to być piękne produkty, do złudzenia przypominające żywe kwiaty. Dlatego pomysł na biznes zrodził się już w 2020 roku, ale pierwsze zlecenia realizowałam w lipcu 2021 roku. Tyle czasu zajęło mi sprowadzenie pięknych ścianek ze Stanów Zjednoczonych i Chin. Każda ma wysokość 2 metrów, a szerokość jest już przygotowywana na zamówienie klienta. Wszystko zostało tak opracowane, bym sama mogła zapakować dekoracje do samochodu, przewieźć, rozstawić, a następnie zdemontować. Samodzielność i niezależność są dla mnie najważniejsze!
Jak przyznaje Joanna Baran-Marczydło, Ścianki Kwiatowe to idealny dla niej biznes, blisko artystycznych zainteresowań, nawiązujący do pracy scenografa, a jednocześnie dający wiele radości. Stał się też inspiracją do kolejnych pomysłów.
– Marzę, by stworzyć artystyczną kawiarnię połączoną z kwiaciarnią, gdzie w jednym miejscu będzie można napić się pysznej kawy, obdarować bliską osobę pięknym bukietem kwiatów, przeczytać książkę, a wieczorem posłuchać poezji i muzyki na żywo – planuje aktorka.
To co jednak cieszy ją najbardziej, to duże zainteresowanie kwiatowymi dekoracjami i zlecenia na ścianki co weekend, czemu towarzyszą zaproszenia kolejnych osób do teatru.
– Bywa, że klienci FleurDecor są zaskoczeni, że zawodowa aktorka przygotuje im Ściany Kwiatowe, ale zaraz potem są ogromnie zainteresowani, by zobaczyć mnie na scenie – opowiada Joanna Baran – Marczydło.
A taka możliwość jest. W Teatrze im. Wandy Siemaszkowej aktorka gra właśnie w „Kolacji dla głupca”, a gościnnie na scenie w Wojewódzkim Domu Kultury w Teatrze Bo Tak występuje w sztuce „Umrzeć ze śmiechu”.
– Nie mogę się też doczekać premiery „Celineczki” na deskach Siemaszkowej, która już w listopadzie – dodaje. – Im więcej zaczęłam pracować poza sceną, tym częściej mam okazję znów spełniać się artystycznie. Kolejny paradoks, ale do tego w ostatnich dwóch latach już przywykłam.