Przyjęta we wtorek przez gruziński parlament ustawa o "agentach zagranicznych" została napisana pod dyktando Moskwy; jeśli ten projekt trafi na moje biurko, zawetuję go – oświadczyła prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili. W stolicy kraju Tbilisi trwa wielotysięczna demonstracja przeciwko nowym przepisom. Protestujący starli się z policją.
Parlament Gruzji przyjął w pierwszym czytaniu kontrowersyjną ustawę o "agentach zagranicznych", która – według opozycji w tym państwie – przypomina rozwiązania obowiązujące w Rosji.
Projekt zmian prawnych, zainicjowany przez rządzącą partię Gruzińskie Marzenie, nakłada na wszystkie organizacje, które otrzymują ponad 20 proc. swoich funduszy z zagranicy, obowiązek zarejestrowania się jako "zagraniczni agenci". Podmioty nie stosujące się do tych przepisów będą musiały liczyć się z wysokimi karami pieniężnymi.
W godzinach wieczornych prezydent Zurabiszwili opublikowała na Facebooku wystąpienie nagrane na tle Statui Wolności w Nowym Jorku. Polityk wyraziła swą solidarność z uczestnikami protestu w Tbilisi i podkreśliła, że nowa ustawa "nie jest nikomu potrzebna".
"Apeluję do was, do tych, którzy stoją dziś na Alei Rustawelego (w stolicy) – podobnie jak ja sama wiele razy tam stałam. Jestem z wami, ponieważ reprezentujecie wolną Gruzję. Kraj, który należy do wolnej Europy i nikt nie zdoła go zawłaszczyć" – oznajmiła Zurabiszwili, cytowana przez ukraiński portal Suspilne.
Przed budynkiem parlamentu w Tbilisi zebrały się tysiące demonstrantów, policja użyła wobec nich armatek wodnych i gazu łzawiącego. Manifestanci krzyczeli: "Nie dla rosyjskiej ustawy". Niektórzy spośród protestujących nieśli flagi Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych – relacjonowała agencja Reutera.
Ponad 60 gruzińskich organizacji pozarządowych i mediów zapowiedziało, że nie zamierza stosować się do przepisów o "agentach zagranicznych", jeśli zostaną one ostatecznie przyjęte.
W opinii wielu obserwatorów uchwalenie tej ustawy stanowi autorytarny zwrot w polityce władz w Tbilisi. Jak przypomniał Reuters, w czerwcu 2022 roku Unia Europejska odmówiła przyznania Gruzji statusu kandydata do członkostwa w tym sojuszu ze względu na zbyt opieszałe wdrażanie reform politycznych i sądowniczych. Taki status nadano wówczas Ukrainie i Mołdawii.