Reklama

Ludzie

Joel Russ ze Strzyżowa. To on rozsławił bajgle w Nowym Jorku

Katarzyna Grzebyk
Dodano: 30.09.2020
50947_russ
Share
Udostępnij
Sklep Russ&Daughters przy 179 East Houston Street to modny nowojorski adres. Można tu kupić najpyszniejsze bajgle w mieście. Prawie zawsze jest tu kolejka. Po bajgle ustawiają się zarówno nowojorczycy, jak i turyści. Sklep założył Joel Russ, który w 1907 roku wyemigrował do USA ze Strzyżowa na Podkarpaciu. Firma Russ&Daughters istnieje od ponad stu lat. Mówi się, że jest kwintesencją Nowego Jorku i dzięki niej żydowskie jedzenie stało się ważną pozycją w menu nowojorczyków.
 
Joel Russ urodził się 6 lutego 1885 roku w Strzyżowie, będącym wówczas pod zaborem austriackim. Jego rodzicami byli Ytzchiak Aizik Russ i Nechama Russ, którzy mieli jeszcze córkę Channah oraz syna Shmuela Mendela. 
 
Strzyżów był wtedy miasteczkiem licznie zamieszkiwanym przez społeczność żydowską. W 1747 r. Żydzi stanowili połowę mieszkańców Strzyżowa (tylko w Rynku mieszkało 25 rodzin żydowskich) i zajmowali pierwszoplanowe pozycje w lokalnym handlu.  W ciągu roku w mieście odbywało się 12 jarmarków oraz targi cotygodniowe. Uczestniczyli w nich głównie  Żydzi.
 
Ze Strzyżowa do „złotej krainy” za oceanem 
 
Przełom XIX i XX wieku był w Galicji czasem masowej emigracji Żydów do obu Ameryk, a szczególnie do Stanów Zjednoczonych. W latach 1881–1910 wyjechało z Galicji ok. 240 tys. osób, głównie z powodów ekonomicznych. Wśród nich była Channah Russ. To ona zaprosiła do siebie młodszego brata i zasponsorowała mu podróż. Koszt podróży do Nowego Jorku wynosił w tamtych czasach 25 dolarów. 
 
Jak opisuje Mark Russ Federman, wnuk Joela Russa, autor książki „Russ&Daughters: Reflections and Recipes from the House That Herring Built”, Joel wyjechał z Hamburga w Niemczech 8 stycznia 1907 roku i statkiem Kaiserin Auguste Victoria przybył do Nowego Jorku. Podróżował w przedziale najtańszej klasy. Tak jak wielu imigrantów, myślał, że za oceanem znajdzie „złotą krainę”. Nowojorskie ulice wprawdzie nie były wybrukowane złotem, ale były wolne od grabieży. Poza tym przyjazd do Ameryki oznaczał jedno: nie trzeba było się martwić o wcielenie do armii zaborcy.  
 
Siostra Joela mieszkała wraz z mężem Izaakiem w kamienicy przy gęsto zaludnionej Lower East Side.  Mieli ośmioro dzieci. Izaak prowadził niewielki biznes. Pomiędzy dwoma budynkami na Hester Street sprzedawał śledzie z dużych drewnianych beczek. Po wyłowieniu z beczki, śledzie były owijane w gazetę i sprzedawane przechodniom. Kiedy Izaak postanowił zostać uczonym Talmudu i poświęcił się studiowaniu żydowskiej Księgi Ksiąg, nie miał już czasu ani na sprzedaż śledzi, ani na zarabianie na utrzymanie rodziny. Wszystko spadło na barki Channah, dlatego ściągnęła do siebie brata. 
 
Podobno zapomniała, kiedy dokładnie statek miał dotrzeć do celu, i Joel czekał na nią w porcie kilka godzin.
 
Biznes Joela Russa: śledzie, słodycze i bajgle
 
Sprzedaż śledzi szła nieźle – śledź był tani, a klientami byli głównie biedni imigranci. Wkrótce Channah powiększyła biznes, kupując bratu wózek do sprzedaży. W 1909 roku Joel zarobił już na tyle, żeby zwrócić siostrze 25 dolarów za podróż do USA. Mając własne pieniądze, mógł rozglądnąć się za żoną. Zeswatano go z Bellą Spier, pochodzącą z galicyjskiego miasteczka (w książce Marka Russa Federmana miasto nazwane jest „Skole” – przyp. red., a Bella „prostą wieśniaczką”). Wkrótce doczekali się syna o imieniu Morris, ale chłopiec zmarł w 1910 roku podczas epidemii tyfusu. Miał 1,5 roku. Wspominając dziadków, Mark Russ Federmann zauważa, że musiało ich coś łączyć, ale nigdy nie było pomiędzy nimi oznak miłości czy nawet czułości. Bella do końca życia zwracała się do męża po nazwisku, zaś Joel wołał na żonę „Zug”, co w luźnym tłumaczeniu z jidysz oznaczało… „hej, ty”.
 
 
Strzyżów. Rynek w dzień targowy 1908 rok. Fot. Fotopolska.eu
 
Joel imał się różnych zajęć. Handlował śledziami i pieczarkami. Potem dorobił się konia z wozem, z którego sprzedawał śledzie przyrządzane tak, jak robiły to jego babcie w Polsce.  Prowadził także sklep ze słodyczami, papierosami i żydowskim gazetami przy Myrtle Avenue na Brooklynie, ale sprzedał go po czterech latach. Wreszcie w 1914 roku otworzył na Orchard Street sklep Russ’s Cut Rate Appetizing. Sześć lat później przeniósł biznes nieopodal, na  179 East Houston Street. Sklep funkcjonuje pod tym adresem do dziś.
 
Sklep Joela Rusa od początku hołdował żydowskiej tradycji żywieniowej, zwanej appetizing, która nakazuje, by mięso i produkty mleczne nie były spożywane ani sprzedawane razem. Do dziś jest wierny tej kulturze kulinarnej. Samo słowo appetizer (przystawka) pochodzi od łacińskiego słowa „apetyt”, oznaczającego „pożądać, pragnąć lub tęsknić”, zaś określenie apetyczny odnosi się nie tylko do smaku, ale także do wyglądu i zapachu posiłku. 
 
Znakiem rozpoznawczym stały się zwłaszcza bajgle, rodzaj pszennego pieczywa, który zawdzięcza swój smak prostej recepturze i przygotowaniu (drożdżowe ciasto najpierw jest gotowane, następnie pieczone, a po przecięciu jego środek może być wypełniany rozmaitym, fantazyjnym nadzieniem). Bajgle pojawiły się w Polsce w XVII w. za sprawą kultury żydowskiej. Gdy Żydzi zaczęli masowo emigrować za ocean, zabrali ze sobą tradycję wypieku. Zaczęli je wypiekać i sprzedawać na nowojorskich ulicach. Podobnie zrobił Joel Russ.

Córki – najlepsze partnerki w biznesie
 
W trzy lata po stracie syna Morrisa, Joelowi i Belli urodziła się córka Hattie. W 1915 na świat przyszła Ida, a w 1921 roku – Anne. Dziewczynki zaczęły pomagać ojcu w sklepie, gdy tylko podrosły. Po ukończeniu szkoły średniej, wszystkie pracowały w pełnym wymiarze godzin – a sklep był czynny przez 12 godzin dziennie, 7 dni w tygodniu. 
 
W wywiadach dla amerykańskich telewizji córki Russa przyznawały, że to była ciężka praca, i to w niezbyt miłych warunkach – zewsząd unosił się rybi zapach, którym były przesiąknięte. Pracowite dziewczęta świetnie radziły sobie w sklepie, a ich uroda przyciągała klientów. Hattie, Ida i Bella „łagodziły obyczaje” poważnego i niecierpliwego ojca, który nie omieszkał zwracać uwagi klientom niewłaściwie zachowującym się w sklepie. Był gotów nawet wypraszać takich osobników za drzwi.  
 
Po stracie Morrisa Joel i Bella nie mieli męskiego potomka, aby przekazać mu firmę. Russ postanowił więc utworzyć spółkę z trzema córkami. W 1935 roku uczynił je pełnoprawnymi partnerami i zmienił nazwę firmy z J.R. Russ Cut Rate Appetizers na Russ&Daughters. 
 
Russ & Daughters była pierwszą firmą w  USA, która w nazwie miała człon „&Daughters”. Decyzja Russa była posunięciem odważnym, a wręcz kontrowersyjnym (nikt nie dawał udziałów córkom) i na zawsze zapisała się w historii. 
 
– Zawsze mówiliśmy, że to pierwszy sklep w Nowym Jorku, ale badania dowiodły, że był to pierwszy sklep w kraju, który miał człon „&Daughters” zamiast „&Sons” – potwierdził Josh Russ Tupper w rozmowie z nowojorskim portalem Pix11 News w październiku 2019 r. – Nasz pradziadek był biznesmenem. To była dobra decyzja biznesowa – dodał.
 
Gdy nadszedł czas zamążpójścia dziewcząt, Russ nie aranżował im małżeństw, ale zachowywał sobie „prawo pierwszeństwa odmowy”, gdyby mariaż był nie po jego myśli. Po ślubie ich mężowie dołączali do biznesu. Potem ich dzieci i wnuki. Od 1979 roku przez 30 lat firmę prowadził wnuk Joela Russa, Mark Russ Federman, z żoną Marią. Obecnie jest to już czwarte pokolenie: kuzyni – Nikki Russ Federman i Josh Russ Tupper. W 2014 roku otworzyli restaurację na Orchard Street, mieszczącą się dwie przecznice od sklepu. Drugą restaurację otworzyli w 2016 roku w Muzeum Żydowskim na 5th Avenue i 92nd Street w Nowym Jorku. 
 
Russ&Daughters – kwintesencja Nowego Jorku
 
Sklep i kawiarnie Russ&Daughters cieszą się sporym uznaniem wśród klientów. To kultowe miejsca, do których ustawiają się kolejki. Mają jedne z najlepiej wędzonych i peklowanych ryb w Nowym Jorku i pyszne bajgle, których sława wyszła daleko poza Nowy Jork. Bajgle nadziewane są plastrami łososia, jesiotra, pstrąga, dorsza, makreli, siei lub tuńczyka. Firma wytwarza własny serek kremowy, używany zamiast masła. 
 
Apetyczne przekąski kupują tu nowojorczycy, turyści, znane i popularne osobistości. Restauracja  na Orchard Street zajęła drugie miejsce na liście Pete’a Wellsa „The 10 Best New Restaurants of 2014” (10 najlepszych nowych restauracji w 2014 roku) w „New York Timesie”. Rodzinny biznes został bohaterem filmów dokumentalnych „Żydzi z Nowego Jorku” i „The Sturgeon Queens” (Królowe jesiotrów). Natomiast znany francuski pisarz Guillaume Musso wybrał sklep na miejsce akcji jednej ze scen w popularnej na świecie powieści „Ta chwila”. 
 
W drugiej połowie 2019 roku American Jewish Historical Society zorganizowało w Centrum Historii Żydów wystawę pt. „Russ&Daughters: Apetyczna historia”. Ekspozycja zawiera archiwalne rodzinne materiały. Pokazuje, w jaki sposób firma założona przez Joela Russa połączyła innowacje z tradycją i sprawiła, że żydowskie jedzenie stało się podstawową pozycją w menu nowojorczyków. Wystawa podkreśla rolę Joela Russa i jego potomków w kształtowaniu Lower East Side. 
 
 
Sklep Russ&Daughters. Fot. Flickr.com
 
Rodzina Russ osiągnęła taką pozycję dzięki pracowitości i przedsiębiorczości. – Przez pierwsze trzy pokolenia Russ&Daughters prowadzenie sklepu nie było niczym wspaniałym. To była naprawdę ciężka praca, sposób na utrzymanie rodziny i zdobycie pozycji w tym kraju – mówiła Nikki Russ Federman w 2014 roku w rozmowie z New York Eater.
 
Niedopowiedziana historia Joela Russa
 
Joel Russ nie był człowiekiem gadatliwym, toteż jego wnukowie nie poznali żadnych opowieści z czasów, gdy mieszkał w Strzyżowie. Dopiero po śmierci dziadka Mark Russ Federman zaczął szperać w rodzinnej przeszłości. Z pomocą osoby zajmującej się genealogią natrafił na pewne informacje, które zamieścił w książce pt. „Russ&Daughters: Reflections and Recipes from the House That Herring Built”. 
 
Przyznaje w niej, że dziadek nigdy nie wspominał o żadnych krewnych ani o Holokauście. – To wszystko było częścią świata, który pozostawił za sobą i cieszył się, że zapomniał o tym. Ale ile Russów mogło być w maleńkim szetlu, Strzyżowie? – zastanawia się wnuk Russa. 
 
Na to pytanie nie znalazł odpowiedzi. Nazwisko Russ nie pada też w książce „The Book of Strzyzov and vincity”, która dość wyczerpująco opisuje żydowską społeczność Strzyżowa.
 
Sam też nie był zdeterminowany w dążeniu do poznania historii strzyżowskich krewnych dziadka. Jednak rodzina Russ – już czwarte pokolenie – zawsze podkreśla związki z małym galicyjskim miasteczkiem, skąd Joel Russ musiał wynieść tradycję wypieku bajgli. 
 
Nawiązanie do rodzinnych stron Joela Russa można znaleźć w menu Russ&Daughters. Restauracja serwuje drink o nazwie.., „Strzyzóv”!
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy