Dr Leszek Czerwiński miał 79 lat. Mawiał o sobie wilnianin, bo choć urodzony w Łowiczu, to dzieciństwo spędził w Wilnie. Absolwent Śląskiej Akademii Medycznej, dr n. med. chirurg. Od 1980 do 2006 r. ordynator oddziału chirurgii w Szpitalu Miejskim w Rzeszowie, który sam stworzył. Od 2003 r. dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej Nr 1 w Rzeszowie, w latach 1989-1991 poseł lewicy w Sejmie kontraktowym.
Kilka lat temu udzielił magazynowi VIP Biznes&Styl wywiad, w którym wspominał swoje początki w Rzeszowie.
– Poznałem to miasto, zanim jeszcze przyjechałem tu w 1980 roku na stałe – opowiadał. – W latach 60. jako student przejeżdżałem przez Rzeszów w drodze z Warszawy do Gorlic. Tutaj miałem przesiadkę. Wysiadłem z pociągu, i może to przypadek, ale przeszedłem szarą, ponurą, kolejową kładką na ulicę Kochanowskiego, czyli w okolicę, gdzie potem wybudowano Szpital Miejski. Minęły lata od tamtego zdarzenia, w międzyczasie pracowałem w klinice w Zabrzu u prof. Stanisława Szyszko. To właśnie od niego dowiedziałem się, że w Rzeszowie jest otwierany nowy szpital. Prof. Szyszko był wówczas konsultantem krajowym ds. chirurgii i powiedział do mnie, że w Rzeszowie potrzebują zdolnego chirurga ze zmysłem organizacyjnym. „Pojedźcie tam i zobaczcie” – to były jego słowa.
I w 1980 roku zobaczył zupełnie inny Rzeszów. Natychmiast zadzwonił do żony: „Laluniu – bo tak ją nazywał – nie jest to ani Kraków, ani Warszawa, ale nie jest to też czarny Śląsk. A poza tym jest to miasto pomiędzy Krakowem a Lwowem”. Jego żona była kresowianką, jej rodzice pochodzili z Podola i to miała być taka zachęta dla niej.
W 1980 roku osiadł w Rzeszowie na stałe, przez półtora roku mieszkał w szpitalu, a w 1982 roku otrzymał niewielką szeregówkę przy ul. Heleny Modrzejewskiej, w której mieszkał przez ponad 40 lat.
W Rzeszowie zdarzyło się też wszystko co najlepsze i najgorsze w jego życiu zawodowym i prywatnym. W tym mieście stworzył pierwszy na Podkarpaciu oddział chirurgii naczyniowej. Tutaj dorosły jego dzieci, z żoną spędził prawie 30 lat, ale w Rzeszowie odeszły też najbliższe mu osoby… Tutaj zmarł syn i żona Grażyna.