Cel, który sobie założyłem, rozpoczynając prowadzenie rowerowego biznesu na przełomie lat 80. i 90. XX w. był taki, aby inwestować w Polsce i w polską markę oraz dorównać światowym markom w branży rowerowej pod względem technologii i jakości produktów. Konsekwentnie realizujemy ten plan, aby stać się jedną z najnowocześniejszych firm produkcyjnych w Europie – podkreśla Wiesław Grzyb, prezes i właściciel Arkus&Romet Group. Nie ma w tych słowach żadnej przesady: poddębicka firma to europejska ekstraklasa w branży jednośladów.
Arkus&Romet Group z Podgrodzia k. Dębicy to największy producent i sprzedawca jednośladów w Polsce. Produkuje ich ponad 400 tys., co oznacza, że z poddębickiej firmy pochodzi co trzeci polski rower, motorower lub motocykl. Ok. 40 proc. produkcji trafia na eksport do ponad 20 europejskich państw. Nie tylko na Zachód (głównie do Niemiec i Austrii), ale również na Litwę, Łotwę, do Słowenii, Chorwacji, na Węgry, a także poza Europę – np. do Chin czy Indii.
Rowerowy boom rynkowy
– Sprzedaż rowerów była o 20 proc. lepsza niż w poprzednim sezonie – oceniał na początku tego roku w mediach Wiesław Grzyb. Nic dziwnego, ubiegły rok był dla branży rowerowej w Polsce wyjątkowo udany, a rosnącego popytu na jednoślady w kraju i za granicą producenci spodziewają się także w 2016 r. Rodzima produkcja przekroczyła 1 mln sztuk, co oznacza, że pod względem jej wielkości ścigamy się już z takim rowerowym potentatem jak Holandia, a przed nami są tylko Niemcy i Włosi. Przynajmniej co dziesiąty z produkowanych w Europie rowerów pochodzi z Polski – głównie z dwóch największych firm: Arkus&Romet Group i Kross z Przasnysza.
W ofercie poddębickiej firmy największym zainteresowaniem cieszą się rowery górskie i trekkingowe. Największy wzrost sprzedaży odnotowano z kolei w segmencie rowerów szosowych.
Przyczyny rowerowego boomu są dość oczywiste: lepsza infrastruktura (zwłaszcza coraz więcej ścieżek rowerowych), rosnąca popularność stacji rowerów miejskich, a przede wszystkim moda na zdrowy i aktywny styl życia. Wiesław Grzyb dodaje, że nie bez wpływu na rosnące słupki sprzedaży mają sukcesy polskich kolarzy na arenie międzynarodowej. – Sami obserwujemy to na przykładzie naszej grupy kolarskiej. Ludzie interesują się konkretnymi modelami, na których jeżdżą członkowie klubu Romet Racing Team – podkreśla prezes Arkus&Romet Group.
Wiesław Grzyb, którego firma w latach 90. XX w. montowała rowery z niewysokiej półki cenowej dla przeciętnego Polaka, zauważa, że kończy się w Polsce boom na kupowanie rowerów tanich, za kilkaset złotych. Wspomina tamte czasy sprzed 20 i więcej lat, gdy do Polski trafiły pierwsze „górale”, produkowane we Włoszech. Miały piękny design i wzbudzały powszechny zachwyt. Szybko jednak okazało się, że ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Dziś – jak obserwuje prezes Grzyb – znacząco zmienia się nie tyle wielkość, ile wartość rynku, która wynosi już ok. 1 mld zł. Wytłumaczenie tego zjawiska jest proste: coraz lepiej sprzedają się coraz droższe rowery.
Jednak, jak podkreśla prezes Arkus&Romet Group, firma chce budować biznesową przewagę na produkcji jednośladów dobrej jakości, sprzedawanych za rozsądną cenę. Co to oznacza? Zdaniem Wiesława Grzyba, za 1,5 tys. zł można już kupić całkiem przyzwoity rower. Oczywiście, osoby zamożniejsze wydadzą kilka tysięcy.
Motocykle, skutery, pojazdy elektryczne
Arkus&Romet Group notuje także zyski w innej kategorii jednośladów – motocyklach z silnikami o pojemności do 125 cm sześc. To efekt… przeprowadzonej dwa lata temu nowelizacji ustawy o kierujących pojazdami, w myśl której osoby posiadające przynajmniej od 3 lat prawo jazdy kategorii B mogą teraz jeździć motocyklami o pojemności silnika do 125 cm sześc. To spowodowało, że sprzedaż małych motocykli wzrosła lawinowo – o kilkaset procent. Wprawdzie producenci spodziewali się wzrostów sprzedaży, ale ich skala przerosła oczekiwania wszystkich.
Prezes Grzyb pilnie śledzi trendy na rynku jednośladów, bo te są zmienne. Np. w 2006 r., odpowiadając na panującą wówczas modę na skutery, z impetem wszedł w ich produkcję. Przy okazji chciał zerwać z wizerunkiem firmy produkującej rowery z niższej półki cenowej. Jednak po okresie boomu rynek na te pojazdy znacznie się skurczył, choć – jak przewiduje szef Arkus&Romet Group – popyt na skutery, choć mniejszy, całkiem nie zaniknie. ¬– Natomiast na pewno musimy wzmacniać „motocyklowy segment” firmy – przekonuje prezes.
Zauważa też inną korzystną prawidłowość: wielu z tych, którzy „weszli” w jednoślady, chce korzystać z kolejnych produktów z tego segmentu pojazdów. Wiesław Grzyb szacuje, że połowa klientów, którzy kupili rowery produkowane przez Arkus&Romet Group, wróciła później po motorower lub motocykl poddębickiej firmy.
Wiesław Grzyb. Fot. Tadeusz Poźniak
Prezes Grzyb aż „kipi” od pomysłów na biznes. Nie wszystkie przynoszą pożądany efekt (a przynajmniej nie od razu), ale to normalne w tego typu działalności. Jednym z takich pomysłów było wprowadzenie do produkcji czterokołowego pojazdu Romet 4E o napędzie elektrycznym, przeznaczonego do jazdy po mieście. Jego prototyp zaprezentowano w 2010 roku. – Wprowadziliśmy go jako model pilotażowy. Chcieliśmy zbadać zapotrzebowanie rynku na tego typu pojazd – podkreśla prezes Arkus&Romet Group.
Firma wypuściła kilkadziesiąt sztuk Rometa 4E, lecz do uruchomienia seryjnej produkcji nie doszło. – Rynek nie zaakceptował jego ceny, która wynosiła ponad 30 tys. zł – przyznaje Wiesław Grzyb. Akceptowalny poziom ceny był znacznie niższy, na poziomie poniżej 20 tys. Firma jednak nie składa broni. – Chcemy wprowadzić autko na rynek poprzez uruchomienie sieci wypożyczalni działających na podobnych zasadach, jak wypożyczalnie rowerów – informuje prezes Grzyb. Wierzy, że w czasach ekologii przyjdzie jeszcze boom na pojazdy elektryczne i wtedy jego cena spadnie, a pojazd stanie się powszechnym środkiem lokomocji.
Od sprzedaży do produkcji rowerów
Jeszcze w latach 80. XX w. Wiesław Grzyb sprowadzał do Polski ze Wschodu masywne rowery, zwane potocznie "ukrainami". Rowery kupował też w dominującym wówczas na rynku „Romecie”. Wspomina, że dwa razy w tygodniu jeździł z Dębicy do Bydgoszczy po dostawę. Zapotrzebowanie na rowery z nazwą Romet było tak wielkie, że to co przywiózł, sprzedawał „od ręki”. „Romet”, będący wówczas polskim monopolistą na rynku jednośladów, kazał na swoje produkty czekać często całymi miesiącami.
Po przemianach ustrojowych i otwarciu rynku dotychczasowy monopolista wpadł w tarapaty, które zakończyły się jego upadkiem (patrz ramka). Grzyb nie chciał podzielić jego losu. – Moja hurtownia prosperowała, ale wiedziałem, że to może się w każdej chwili skończyć. Zacząłem myśleć o własnej wytwórni rowerów – opowiadał w jednym z wywiadów. W 1991 r. założył małą, 20-osobową spółkę cywilną Arkus, która przez pierwsze kilka lat zajmowała się handlem rowerami, a w 1996 r. rozpoczęła montaż rowerów pod marką Arkus.
Prezes Grzyb w upadku Zakładów „Romet” dostrzegł szansę dla swojej firmy. Gdy w 1999 r. zaczęła się wyprzedaż majątku bankruta, jako jedyny z branży stanął do przetargów. Kupił fabrykę w Jastrowiu, produkującą rowery dziecięce i młodzieżowe, a rok później – fabrykę w Kowalewie, wytwarzającą rowery turystyczne. Wreszcie nabył prawa do marki Romet. W 2008 r. wznowił produkcję rowerów (montowanych m.in. z części zagranicznych) oraz motorowerów pod nazwą „Romet”.
Przez cały ten czas Arkus&Romet Group pracowała na pozycję czołowego krajowego producenta rowerów oraz zdobywała kolejne rynki, by osiągnąć dominującą pozycję na polskim rynku rowerowym. W międzyczasie rozrosła się – zatrudnia już ok. 600 osób.
Potrzebne są: żelazna konsekwencja, szczęście do ludzi i biznesowa intuicja
Wiesław Grzyb, zapytany o cel, jaki postawił sobie rozpoczynając działalność biznesową na przełomie lat 80. i 90. XX w., odpowiada: – Inwestować w Polsce i w polską markę oraz dorównać światowym markom w branży rowerowej pod względem technologii i jakości produktów. Konsekwentnie realizujemy ten plan, aby stać się jedną z najnowocześniejszych firm produkcyjnych w Europie.
Kupując zakłady upadłego „Rometu” oraz markę Romet (przypomnijmy, że w okresie PRL produkty z tą nazwą były wręcz synonimem jednośladu), prezes Grzyb miał zadanie i łatwe, i trudne zarazem. Łatwe, bo mógł się odwołać do sentymentu Polaków do tej marki, co na pewno było biznesowym atutem. I trudne zarazem, bo sam sentyment do przeszłości nie wystarcza. O sukcesie zawsze decyduje precyzyjny biznesplan, żelazna konsekwencja i skuteczny marketing. No i „nos” do rynku. Wiesław Grzyb takiego „nosa” miał. I miał pomysły. A nawet cały gejzer pomysłów. A także wolę zainwestowania w polską markę.
Szybko okazało się, że marka Romet trafiła w dobre ręce. A także – że Polacy chętnie kupują uwspółcześnione, a przy tym nieporównanie wyższej klasy wersje modeli, które znali z dzieciństwa. Swojego lub rodziców. Firma z biegiem lat osiągnęła poziom intensywnego rozwoju, a popyt na produkty z logo Romet był dowodem na udaną reaktywację znanej polskiej marki.
Pytamy doświadczonego przedsiębiorcę, jakie cechy osobowości są konieczne w biznesie? – Determinacja, dobra organizacja, wizja, ale i optymizm – wylicza Wiesław Grzyb. – Ważna jest też intuicja, przekonanie o słuszności sprawy i biznesu – bo to daje poczucie, że idzie się w dobrą stronę. Co do otoczenia, to niewątpliwie ważne w biznesie jest szczęście do ludzi, których się spotyka na swojej drodze, relacje z nimi, ale też i kompetencje tych ludzi. Posiadając te cechy z pewnością można budować i osiągać sukces w biznesie w sposób naturalny.
Prezes jest wizjonerem, ale jednocześnie uważa, że należy podchodzić do działalności biznesowej w sposób pragmatyczny, umieć ją pogodzić z wymaganiami rynku. – Nie można podchodzić „sztywno” do biznesu, mieć klapki na oczach, realizować jeden plan, który nie ma alternatywy. Trzeba być otwartym na zmiany. Nie jest dobrze, gdy pracownicy muszą szefa do czegoś przekonywać. Szef jest od tego, by nadawał kierunek, ale jednocześnie nie może działać sam. Firma bowiem to ludzie; szef w pojedynkę „głową muru nie przebije” – śmieje się Wiesław Grzyb.
Podkreśla, że – choć rynek rowerowy dynamicznie się rozwija – nie oznacza to, by można było „usiąść na laurach”. – Trzeba śledzić trendy na rynku, pracować nad rozwiązaniami strategicznymi, wykonywać pewne ruchy wyprzedzające, dające przewagę konkurencyjną. Kto „zaśpi”, ten może już nigdy nie odrobić dystansu do konkurencji – tłumaczy prezes Arkus&Romet Group.
Historia Zakładów Rowerowych „ Romet”
W powojennej Polsce rowery i motorowery produkowały Zjednoczone Zakłady Rowerowe w Bydgoszczy, powstałe w 1948 r. z połączenia mniejszych bydgoskich zakładów rowerowych o przedwojennym rodowodzie oraz zakładów w Poznaniu, Czechowicach-Dziedzicach, a później także w Jastrowiu, Kowalewie i Wałczu. Na początku lat 70. XX w. zmieniły one nazwę na Zakłady Rowerowe „Romet”, a potem „Predom-Romet”. W 1991 r. nastąpiła komercjalizacja przedsiębiorstwa i jego przekształcenie w spółkę akcyjną (Zakłady Rowerowe „Romet” S.A.). Przez 50 lat (1948-98) Romet to była także marka produkowanych przez te zakłady rowerów i motorowerów.
W okresie PRL Zakłady „Romet” produkowały nawet 1,5 mln rowerów rocznie, ale większość produkcji eksportowano. Po otwarciu polskiego rynku rowerów na firmy zagraniczne, Zakłady „Romet”, obciążone („spadek” po okresie PRL) rozległą infrastrukturą pozaprodukcyjną oraz przerostami w zatrudnieniu, znalazły się w trudnej sytuacji. W wyniku nieudanej prywatyzacji, w 1994 r. zwolniono większość pracowników i znacznie ograniczono produkcję. Reszty dokonała konkurencja. Z kilku zakładów rometowskich przetrwał jako samodzielny byt jedynie zakład w Wałczu, dziś produkujący m.in. piasty rowerowe i mechanizmy korbowe. W 1998 r. splajtował zakład w Bydgoszczy. W 2005 r. spółka „Romet” w Bydgoszczy została wykreślona z Krajowego Rejestru Sądowego.