Joanna Janowska-Augustyn, adiunkt na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego otrzymała niedawno Grand Prix na Międzynarodowym Triennale Grafiki w Krakowie, a wkrótce po tym II nagrodę Prezydenta Miasta Gdańska na III Międzynarodowym Biennale Grafiki Cyfrowej w Gdyni (dwa lata wcześniej na tym samym Biennale artystka zdobyła Grand Prix).
Rzeszowianka. W latach 1991-1994 Joanna Janowska – Augustyn studiowała na Wydziale Filozoficznym UJ. Od 1994 do 1999 na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie. Dyplom z wyróżnieniem obroniła w Pracowni Litografii prof. Romana Żygulskiego. Stypendystka w Kent Institute of Art and Design w Canterbury, Anglia. W 2008 roku obroniła doktorat na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie. Obecnie pracuje na stanowisku adiunkta na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego, prowadząc zajęcia w Pracowniach: Rysunku oraz Druku Cyfrowego. Uprawia: grafikę, rysunek, malarstwo i fotografię. Zorganizowała 19 wystaw indywidualnych w kraju i za granicą, brała udział w ponad stu wystawach zbiorowych: ogólnopolskich i międzynarodowych.
Krakowskie Triennale to jeden z najważniejszych przeglądów grafiki o zasięgu światowym. W tym roku spośród 5 tysięcy zgłoszonych prac wybrano do ekspozycji jedynie 300. Joanna Janowska-Augustyn dostała Grand Prix za „Kolej rzeczy I” – pracę wykonaną w technice druku cyfrowego. Artystka swą nagrodę zadedykowała pamięci prof. Włodzimierza Kotkowskiego, niedawno zmarłego twórcy i wieloletniego wykładowcy rzeszowskiego Wydziału Sztuki.
Warto dodać, iż tegorocznej edycji Triennale towarzyszyła m. in. wystawa poświęcona uczelniom artystycznym, na których wykładana jest grafika. Po raz pierwszy zaprezentowany został na niej Wydział Sztuki UR, mający w kraju ustaloną renomę.
Trudno w jednym akapicie scharakteryzować twórczość artystki. Jej kompozycje przeniknięte są mrokiem, z którego wyłania się miękki zarys ludzkiego ciała, kamienna płyta lub abstrakcyjny kształt. Kontury rysuje padający z niewiadomego źródła promień światła. Modeluje on zarys postaci, przedmioty, figury geometryczne. W tej oszczędnej, dążącej do monumentalizmu przestrzeni rozgrywa się pokazany lapidarnie dramat samotności, lęku, obecności i nieobecności, nadziei i opłakiwania. „Mówię raczej przez milczenie” – podkreśla artystka, dodając że zaznacza jedynie obecność człowieka, który sam musi stanąć w obliczu śmierci i nieskończoności. To nadaje mu godność: „Człowiek jest tylko trzciną, najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą. Nie potrzeba, by cały wszechświat uzbroił się, aby ją zmiażdżyć: mgła, kropla wody wystarczy, aby go zabić. Ale gdyby nawet wszechświat go zmiażdżył, człowiek byłby i tak czymś szlachetniejszym niż to, co go zabija, ponieważ wie, że umiera, i zna przemoc, którą wszechświat ma nad nim. Wszechświat nie wie nic. Cała nasza godność spoczywa tedy w myśli” – pisał Błażej Pascal w swym najsłynniejszym dziele (tłum. T. Boya-Żeleńskiego).
Nawet człowiek – ogłupiony żądzą władzy i pieniądza, z mózgiem zaklajstrowanym wytworami kultury masowej – musi czasem pomyśleć o przemijaniu i śmierci. I dlatego także jemu wielka sztuka może – nieoczekiwanie – stać się potrzebna.