W wieku 81 lat, 4 stycznia br., po długiej i ciężkiej chorobie odszedł rzeszowianin Ryszard Ziemba – człowiek, który introligatorstwo podniósł do rangi sztuki.
Wykonał kilkaset opraw artystycznych, składających się na 25 cykli tematycznych. Odtworzył różne formy książki na przestrzeni 6 tys. lat. W swoich pracach używał jedynie oryginalnych, niekiedy bardzo kosztownych materiałów: tkanin, złota, kości słoniowej, pergaminu, różnego rodzaju skór, korali, papierów czerpanych.
Najmniejsze ze stworzonych przez niego książek miały wymiary zaledwie pół na pół milimetra. Każda była oprawiona w skórę, miała po kilkanaście karteczek, a jedna z nich była nawet zapisana literami alfabetu greckiego. Proponowano mu, by umieścił je w Księdze Guinessa, ale pomyślał: po co? Te „najmniejsze książeczki świata” traktował jedynie jako ciekawostkę, „odprysk” swojej twórczości.
Zapytany, dlaczego przez kilkadziesiąt lat, często zarywając noce, każdą wolną chwilę poświęcał na artystyczne oprawianie książek, miał na to zawsze jedną odpowiedź: z miłości do nich.
Ziemba bardzo cenił Czesława Miłosza. Opraw jego książek – w wydaniach polskich i obcojęzycznych – opracował blisko 150. Sam noblista, kiedy przypadkowo dowiedział się, że pewien człowiek z Rzeszowa zadał sobie trud zgromadzenia i artystycznego oprawienia tylu jego książek, napisał w 1988 r. z Berkeley: „Nigdy nie byłem w Rzeszowie i dziwnie mi myśleć, że mieszka tam człowiek, który tyle zrobił dla moich książek. Zechce Pan przyjąć ode mnie słowa podzięki!”. W październiku 1992 r. Miłosz wraz z żoną Carol odwiedził Ryszarda Ziembę w jego rzeszowskim mieszkaniu, gdzie spędził ponad 5 godzin na oglądaniu unikatowej kolekcji.
Ziembie marzyło się muzeum, w którym dzieło jego życia byłoby wyeksponowane w godnych warunkach. Za życia doczekał się jedynie albumu na temat swojej twórczości, wydanego przez Urząd Miasta, ze zdjęciami naszego redakcyjnego kolegi Tadeusza Poźniaka.
Przed rokiem artysta-introligator został uhonorowany tytułem Zasłużonego dla Miasta Rzeszowa.