Crazy Girl – Zośka Komedowa – Trzcińska, żona i muza Krzysztofa Komedy, wybitnego pianisty jazzowego, twórcy muzyki filmowej. Szalona, barwna kobieta, która przez ponad 20 lat mieszkała w Chmielu w Bieszczadach.
Dziś mało kto pamięta, ale w latach 60. XX wieku popularność Krzysztofa Komedy i jego żony Zofii Komedowej, zwanej Szaloną Dziewczyną, od utworu „Crazy Girl”, który Komeda specjalnie dla niej skomponował, była ogromna. Zocha Komeda – Trzcińska już od lat 50. XX wieku związana była ze środowiskiem jazzowym. Legenda polskiego jazzu, promotorka, uczestniczka festiwali jazzowych w Sopocie, a od 1959 roku także żona i muza Krzysztofa Komedy. Komedowa organizowała i prowadziła koncerty wielu grup jazzowych: Drążka, Kurylewicza, kierowała Piwnicą pod Baranami i Jazz Klubem Helikon w Krakowie. Organizowała Festiwal Wokalistów Jazzowych w Lublinie, Pianistów Jazzowych w Kaliszu oraz Jazz Jantar na Wybrzeżu. Sześć lat po śmierci Krzysztofa Komedy w 1969 roku zdecydowała się osiąść w Bieszczadach, w Chmielu w gminie Lutowiska, gdzie spędziła ponad 20 lat i za którymi do końca życia tęskniła już po powrocie do Warszawy.
Zośka nie warszawska, nie hollywoodzka, ale bieszczadzka
– Poznałem Zofię Komedową w leskiej Synagodze, gdzie powstała galeria sztuki Bieszczadzkiego Domu Kultury – wspomina Andrzej Potocki. – Zapytała mnie: czy ktoś byłby zainteresowany kupnem bonów dolarowych. Dziś mało kto pamięta, ale w PRL-u były zamiast dolarów, a te Zofia Komedowa otrzymywała z tantiem ze Stanów Zjednoczonych. W tamtej siermiężnej rzeczywistości, w szarych Bieszczadach, była niczym kolorowy ptak, szalona dziewczyna z dużego miasta, po pobycie w Los Angeles i z jednej paczki towarzyskiej z Markiem Hłasko, Romanem Polańskim i Agnieszką Osiecką. Bardzo aktywna, zaangażowana w zakładanie pierwszej w Polsce Solidarności Rolników Indywidualnych oraz współorganizatorka pierwszego chłopskiego strajku w Ustrzykach Dolnych.
Sam jej przyjazd w Bieszczady w latach 70. też nie był przypadkowy. Zofia Komedowa w rozmowie z Markiem Różyckim jr. wspominała: – Bieszczady, to była moja samoobrona przed „warszawką” i „Księstwem Warszawskim”. Ja pochodzę z kresów – co prawda bliskich, znad Buga, ale już etnicznych ziem ukraińskich, gdzie ludność wiejska była Ukraińcami, gdzie były cerkwie i pięknie śpiewano msze gregoriańskie. Nie mogłam wrócić w moje strony rodzinne, więc pojechałam w Bieszczady, bo częściowo przypominało mi to majątek Dryszczów. Dziwny zbieg okoliczności, że osiedliłam się w tym miejscu w Bieszczadach, gdzie mój ojciec przyjeżdżał na polowania i mam z nim zdjęcie z tego okresu.
Dziwnym, szalonym zbiegiem okoliczności są też książki, które do dziś krążą w Bieszczadach, a które pochodzą ze zbiorów Zofii Komedowej.
– Mama miała dużą bibliotekę, ponad 1000 książek i chętnie pożyczała je sąsiadom. Wiele z tych książek nigdy do niej nie powróciło, ale ciągle żyją w Bieszczadach razem ze wspomnieniami o mamie. Sam zbiór książek Zofii Komedowej na stałe trafił już do Cisnej, do tutejszej biblioteki – mówi Tomasz Lach.
I choć Cisna leży kawał drogi od Chmielu w gminie Lutowiska, gdzie żyła Zofia Komedowa, to jednak tutaj była już dyrektorka Gminnego Centrum Kultury i Ekologii, Julia Kubica zorganizowała festiwal Crazy Girls, którego pierwsza edycja poświęcona była właśnie Zosi Komedowej.