W środę w ambasadzie polskiej w Paryżu prof. Franciszek Chrapkiewicz-Chapeville, pochodzący z Godowej pod Strzyżowem genialny biochemik, współpracownik noblistów oraz odkrywca RNA, został uhonorowany Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Ta historia nie miała prawa się zdarzyć, a jednak! Chłopak z końca świata, z Godowej pod Strzyżowem, ponad pół wieku temu bez franka przy duszy i słowa znanego po francusku, trafił do Paryża. Wystarczyło kilka lat, by Franciszek Chrapkiewicz-Chapeville na Sarbonie skończył biochemię i biologię molekularną i ledwie kilkanaście, by z biednego emigranta stać się współpracownikiem noblistów oraz odkrywcą RNA. Kwasu rybonukleinowego odpowiedzialnego za odczytywanie informacji z DNA.
Na Podkarpaciu bardzo słabo znany. Gdy kilka lat temu odbierał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Rzeszowskiego, większość zastanawiała się, kim jest ten wysoki mężczyzna, jakby zapożyczony z filmu o szacownych, oksfordzkich profesorach. Na świecie ikona nauki – jeden z najwybitniejszych genetyków. W latach 60. XX wieku był olśnieniem. W laboratorium na Uniwersytecie Rockefellera w Nowym Jorku, gdzie trafił na zaproszenie noblisty, Fritza Lipmanna; Chrapkiewicz wyjaśnił mechanizm informowania tworzących się białek o tym, jaka ma być struktura powstającego organizmu. Odkrył kwas rybonukleinowy, czyli dekoder potrafiący odczytywać informacje zawarte w genach i uruchamiać produkcję białek.
Kto by uwierzył, że pierwszym „laboratorium” profesora Chrapkiewicza była pracownia ojca, farbiarza skór z Godowej na Podkarpaciu. Garbarnia, która stała się największym przekleństwem i szczęściem profesora. Zaczęło się od tragedii, gdy w 1944 r. miejscowa bojówka AK bez wyroku, samowolnie zamordowała rodziców Chrapkiewicza, podejrzewanych o kolaborację z Niemcami. Wystarczyły donosy zawistnych sąsiadów. On sam, by ratować życie uciekł z Godowej. Pracował w tartaku w Poroninie, związał się z krakowskim podziemiem antykomunistycznym. W trakcie odbicia więźniów politycznych został aresztowany przez SB. Trafił do więzienia, ale na krótko – objęła go amnestia. W 1946 r. ucieka na Zachód i trafił do dywizji gen. Maczka w Niemczech. Świetnie znający niemiecki Chrapkiewicz, wielokrotnie przekracza zieloną granicę jako kurier; przewozi pieniądze i dokumenty dla antykomunistycznego podziemia. W 1947 r. wyjeżdża do Francji. Nie zna języka, nie ma pieniędzy. Ma ogromną wiarę w siebie. Trafia do Wyższej Szkoły Weterynaryjnej. 5 lat później z weterynarii broni doktorat. W 1960 r. na Sorbonie broni doktorat z nauk przyrodniczych. W 1961 r. odkrywając RNA, trafia na usta całego świata.
W Polsce jest wyklęty, we Francji śledzi go 60. funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych.
– W życiu miałem dużo szczęścia – uśmiecha się 89-letni dziś profesor. – W pracy jeszcze więcej silnej woli i zacięcia. Aby coś osiągnąć, trzeba się temu oddać całkowicie; intelektualnie i fizycznie. Nie wolno się bać. Nigdy.
Przez wiele lat, w każdym roku właściwie okrążał kulę ziemską z wykładami. Gościł w Paryżu, Orscy, Cambridge, Nowym Jorku, Logos i Tokio. Wielu polskim naukowcom pomógł zdobyć doświadczenie i stopnie naukowe we francuskich laboratoriach. Założył Towarzystwo na Rzecz Rehabilitacji Zdrowotnej, wspomaga Fundację na Rzecz Rozwoju Kultury Ziemi Strzyżowskiej. Od 1989 r. przy każdej okazji stara się odwiedzać Podkarpacie, Strzyżów. Był i jest tytanem pracy.
Zrewolucjonizował genetykę, jego nazwisko znają wszyscy lekarze. Był bardzo młodym naukowcem, gdy odkrył hirudynę, substancję hamującą krzepnięcie krwi, wytwarzaną przez gruczoły ślinowe pijawek.
Jest jeszcze jedna twarz prof. Chrapkiewicza, członka francuskich elit towarzyskich, doradcy m.in. prezydenta Mitteranda… miłośnika opery i baletu.