1111 kilometrów – taka odległość dzieli małe Dubicko na Podkarpaciu od Wenecji na północy Włoch nad Adriatykiem. W 14 dni chcą ją pokonać biegacze: Łukasz Domin z Dynowa i Sławek Hadro z Dubiecka, nie samochodem, oczywiście, ale na własnych nogach. Wystartują 29 czerwca z Wenecji, by 12 lipca pojawić się na rynku w Dubiecku. Zebrane podczas akcji pieniądze przeznaczą na leczenie Oleńki Wilk z Miękisza Nowego i Kacperka Zięby z Rzeszowa.
W 2017 roku przebiegli ponad 700 kilometrów pokonując w 9 dni odległość z Krynicy Morskiej do Dynowa. Wszystko po to, aby pomóc wtedy jeszcze 2-letniemu, choremu Kacperkowi z tego samego miasta. Wielkie serca ludzi, którzy postanowili wesprzeć zorganizowaną przez nich akcję sprawiły, że zebrali ponad 27 tys. zł z planowanych 15 tys. zł. Teraz idą o krok dalej i organizują dwuosobowy maraton „Przez Europę dla serca i krwi”. Dwaj 31-latkowie, Łukasz Domin i Sławek Hadro już rozpoczęli przygotowania do biegu na 1111 kilometrów, czyli mniej więcej tyle, ile dzieli włoską Wenecję od małego Dubiecka na Podkarpaciu. Szukają sponsorów, wytyczają trasy, gromadzą potrzebny sprzęt i… trenują, bo przed nimi nie lada wyzwanie. Dziennie muszą przebiec ok. 80 kilometrów.
– Polskę już przebiegliśmy, dlatego wymyśliliśmy projekt „1111”. Postanowiliśmy znaleźć miejsce, które będzie oddalone od Dubiecka o ok. 1111 kilometrów i padło na Wenecję – mówi Łukasz Domin i dodaje: – Biegniemy dla Oleńki i Kacperka. Chcemy zebrać łącznie 100 tys. zł – po 50 tys. dla każdego dziecka. To duża kwota, ale mamy nadzieję, że ludzie nas wesprą.
Oleńka urodziła się z zespołem Downa, co wiąże się z opóźnionym rozwojem umysłowym i ruchowym dziecka. Proste czynności, takie jak mówienie, samodzielne ubieranie czy jedzenie sprawiają jej ogromne trudności. Kacperek z kolei cierpi na mózgowe porażenie dziecięce oraz padaczkę. Urodził się jako skrajny wcześniak w 30. tygodniu ciąży. W jednym i drugim przypadku codzienna rehabilitacja, liczne konsultacje lekarskie oraz specjalistyczny sprzęt wymagają dużych nakładów finansowych.
Od lewej: Łukasz Domin i Sławek Hadro. Fot. Facebook
Ponad tysiąc kilometrów w 14 dni i to biegiem!
Pokonanie takiego dystansu to nadludzki wysiłek, a po drodze może się przecież zdarzyć właściwie wszystko – kontuzje, złamania i choroby to tylko kilka z wielu niespodzianek, jakie będą czyhać na biegaczy. Nie wspominając już o niekorzystnych warunkach pogodowych czy problemach ze znalezieniem noclegu. Na szczęście wyczynowcom będzie towarzyszyć jeszcze kilkuosobowa ekipa, czyli fizjoterapeuci i masażyści, operator oraz osoba odpowiedzialna za koordynację całej akcji.
– Najważniejsze, aby omijały nas kontuzje i dopisało zdrowie, a z resztą sobie poradzimy. Kryzys prędzej czy później się zdarzy, to pewne, chociaż nie wiadomo, którego dnia. Tego niestety nie da się uniknąć. Wiemy jednak z doświadczenia, że niemożliwe nie istnieje – przekonuje Łukasz. – Jesteśmy zdeterminowani, aby pomóc i przekraczać kolejne granice.
Biegacze wyruszą 29 czerwca z Wenecji. Potem udadzą się w stronę Słowenii, następnie dotrą do Chorwacji, Węgier i Słowacji. Meta będzie na nich czekać 12 lipca na dubieckim Rynku. Już dziś jednak wiadomo, że na tym się nie skończy, a Łukasz i Sławek w przyszłym roku również pobiegną, aby nieść pomoc innym.
*********************
Każdy, kto chce wspomóc akcję "Przez Europę dla serca i krwi", może wpłacić dobrowolną kwotę
na tej stronie. Uzbierane pieniądze trafią do rodziców Oleńki i Kacperka.