Największe serce w Bieszczadach, przycięte z krzewów zajmujących ponad hektarową działkę na stoku Suchego Berda nad Zalewem Myczkowskim, wiąże się z historią właścicieli Hotelu Solinianka. Ona Polka, on Hindus, na swoje miejsce na ziemi wybrali Bieszczady. Gdy kilka lat temu kobieta niespodziewanie zmarła, maż od razu wiedział, jak uczci jej pamięć. Na stokach Suchego Berda pojawiło się ogromne serce…
Bieszczadzkie serce można zobaczyć z drogi prowadzącej z Myczkowiec do Bóbrki, na wysokości nieczynnego kamieniołomu. Miejsce stało się już bardzo popularne, bo na jego tle chce się sfotografować każda zakochana para.
Fot. Tadeusz Poźniak
Polak i Hinduska przed laty zamieszkali w Bieszczadach, gdzie prowadzili hotel w Solinie i marzyli o budowie kompleksu turystycznego. Ośrodek nigdy nie powstał, ale po niespodziewanej śmierci żony na terenach należących do małżeństwa, mąż z krzewów przyciął serce. To stało się już jedną z atrakcji turystycznych Bieszczadów.