Model NR-03 składa się z ok. 600 elementów, w tym 250 pierścieni, które Krzysztof Paluch robi i szlifuje sam z aluminiowej rurki. Potem każdy z 250 pierścieni skleja do siebie klejem dwuskładnikowym, który schnie przez 10 minut. Niezwykle czasochłonne jest przygotowanie elementów drewnianych. Wykonanie tej torebki trwa… dwa miesiące, ale Krzysztof Paluch uwielbia twórczość w drewnie. – Nie czuję, że marnuję czas – śmieje się. W czerwcu jako jedyny Polak znalazł się w gronie laureatów światowego konkursu Independant Handbag Awards, promującego najlepszych projektantów torebek.
Torebki Krzysztofa Palucha to dodatek o znamionach dzieła sztuki, będący połączeniem rzemieślniczej pracy z artystycznym projektem. Niemal wszystkie modele Wooden Bags są małe, wizytowe, ale artysta ostatnio uległ potrzebom kobiet i wprowadził do kolekcji model NR-07, wersję casualową. Dużą, pojemną, unisex. Taką, w której mogą zmieścić to wszystko, co potrzebne na co dzień.
Krzysztof Paluch pochodzi z rodziny o tradycjach stolarskich. Mimo że, kontynuowane są one z dziada pradziada, wcale nie było pewne, że i Krzysztof je podtrzyma. Najpierw wybrał snycerstwo w Liceum Sztuk Plastycznych w Rzeszowie, a potem Wydział Sztuki na Uniwersytecie Rzeszowskim. Jest artystą, który maluje, rzeźbi i tworzy scenografię m.in. do spektakli w Teatrze Maska. Jednak tato ciągle namawiał go, by niezależnie od wykształcenia artystycznego, nauczył się konkretnego fachu. I miał rację, bo dzięki talentowi artystycznemu Krzysztof Paluch tworzy ciekawe projekty, ale to manualne umiejętności oraz praktyka stolarska pozwalają mu przekuwać pomysły w realne przedmioty.
Pierwsze projekty przez rok leżały w przysłowiowej szufladzie
Pierwszy projekt drewnianej torebki Krzysztof Paluch stworzył w grudniu 2015 roku. Potem powstawały kolejne, ale przez rok leżały w teczce. – Pracowałem wtedy na budowie. Lubiłem tę pracę, ale przyszedł taki moment, że powiedziałem dość. Remontowałem hotel nad Bałtykiem, poza sezonem turystycznym, gdy było bardzo zimno. Marzłem. Pewnego dnia spakowałem się i wróciłem do torebek – opowiada rzeszowianin. – Zaryzykowałem, ale wiem, że nawet, jeśli to nie wyjdzie, to nie zarzucę sobie, że nie spróbowałem.
Fot. Tadeusz Poźniak
W okolicach Leżajska otworzył pracownię i to właśnie tam, w ciszy, blisko lasu, z dala od miasta, zajmuje się tworzeniem niezwykłych torebek z drewna. Ich „prototypem” były drewniane, rzeźbione skrzynki, które robił jeszcze w szkole plastycznej. Chętnych na skrzynki nie brakowało, ale zajęcie było bardzo czasochłonne, a poza tym klienci nie mogli zabrać takiej skrzynki ze sobą i pochwalić się. Skrzynki były tylko ozdobą mieszkań, dlatego postanowił zrobić z drewna coś, co można by było wziąć ze sobą.
Kiedy skończył z remontowaniem hoteli, wyjął projekty z teczki i już pod koniec 2017 roku pokazał torebki. W lutym 2018 roku torebki zadebiutowały na wybiegu podczas pokazu kolekcji Basi Olearki na Fashion Day Zakopane. Zrobiły tam furorę. W marcu i kwietniu prezentowała je na wystawie rzeszowska DagArt Galerie.
Drewno jest tylko elementem torebki
– Moje torebki nie są wykonane całkowicie z drewna i wybiegają poza kształt tradycyjnej deski. Drewno jest jednocześnie trudnym, ale i wdzięcznym materiałem. Potrafi pokazać różne płaszczyzny, można się nim bawić – opowiada. – Jest niesamowite, kapryśne, ale je uwielbiam. Ze zwykłego kawałka drzewa, które wrzucamy do kominka czy pieca, można wyczarować coś niezwykłego, a ono będzie wdzięczne, że nie zostało spalone i przetworzone na ciepło.
Wykonanie torebki z drewna nieodłącznie związane jest z precyzją. Każdy element musi być równo przycięty, oszlifowany i przyklejony. Krzysztof Paluch jest perfekcjonistą i dba o to, by wszystkie składowe były jak najstaranniej dopasowane. Niektóre elementy kroi rok wcześniej, ponieważ w tym czasie w tworzywie zachodzi mnóstwo procesów. Nic dziwnego, że ich cena zaczyna się od tysiąca zł.
– Tworzenie drewnianych torebek jest dość czasochłonny, nie tylko ze względu na obróbkę drewna, wycinanie elementów, ale także użycie specjalnego, wodoodpornego kleju. – Mimo że klej skleja szybko, musi uzyskać maksymalną twardość poprzez odparowywanie. Niekiedy trwa to tydzień lub półtora, dopiero potem mogę przystąpić do olejowania. Dlatego uprzedzam klientów, że zamawiając torebkę muszą uzbroić się w cierpliwość, właśnie ze względu na te niezależne ode mnie okoliczności – wyjaśnia.
Krzysztof jest odpowiedzialny za tworzenie torebki od początku aż do końca, gdy trafi ona do rąk właściciela. Decyduje zarówno o kwestiach technicznych (zakup i obróbka drewna, maszyny stolarskie), jak i wizualnych: wyborze rodzaju i kolorze skóry, używanej we wnętrzu torebki, o zakupie nitów i innych niezbędnych dodatków, o niezwykłym designie torebek. – Jestem odpowiedzialny za wszystko i nie wyobrażam sobie, że mogłoby by być inaczej – przyznaje.
Sam zajmuje się sprzedażą, bo kontakt i rozmowa z klientem są dla niego ważne, aby wyjaśnić, jak dbać o torebkę. Wszystkie modele torebek testuje żona Krzysztofa, Ewa, poddając je wielu próbom. Dopiero potem może przygotować model przeznaczony do sprzedaży.
Torebka jako ozdoba mieszkania
Torebki Krzysztofa Palucha wymagają takiej samej troski jak każdy drewniany przedmiot w naszym użytku. Nie są malowane żadnym lakierem, gdyż twórcy zależy na naturalnym kontakcie z tworzywem. Są impregnowane olejem z woskiem pszczelim i czyści się je zwykłą wilgotną szmatką. Kiedy torebka nie jest używana, może pełnić zupełnie inną rolę. – Może być ozdobą mieszkania lub domu – dodaje.
Model NR-03 składa się z ok. 600 elementów. Fot. K. Paluch Wooden Bags
W maju br. Krzysztof Paluch został finalistą 12. edycji światowego konkursu The Independant Handbag Awards stworzonego dla projektantów torebek przez Emily Blumenthal. Na konkurs wpłynęło ponad 1500 zgłoszeń, a do finału zostało zaproszonych 45 osób. Rzeszowianin jest jedynym Polakiem i prawdopodobnie pierwszym, który wziął w nim udział. – To zasługa mojej żony, która ma odwagę i zgłosiła mnie do konkursu – przyznaje.
Konkursu wprawdzie nie wygrał, ale udział w nim był dla niego ogromnym wyróżnieniem, które w przyszłości może zaowocować. Na nowojorskich ulicach, w butikach i na gali jego torebki budziły spore zainteresowanie. Największe zdumienie wywołała pracochłonność i czasochłonność przedsięwzięcia K. Paluch Wooden Bags, za którym stoi tylko jeden człowiek.