Storczyki? Nieuleczalna choroba – śmieje się Danuta Pańczyk, szefowa Storczykarni w Łańcucie. – Jeszcze kilka lata temu byłam szczęśliwą specjalistką ds. kadr w dużej hurtowni w Rzeszowie, by z dnia na dzień zostawić lubianą pracę, współpracowników i pójść za storczykami. Ale ta drobna, bardzo kobieca blondynka, wyzwań się nie boi. Rok temu zakochała się jeszcze w fiołkach i teraz ma prawdziwego kwiatowego „fioła”, a jej mieszkanie tonie w storczykach i fiołkach.
Dokładnie w tym samym miejscu, gdzie ponad 100 lat temu stały szklarnie Potockich, a do łańcuckich magnatów zjeżdżało pół Europy, by zobaczyć rzadkie, nieprzyzwoicie piękne i drogie kwiaty, od 2008 roku zachwyca jedyna w Polsce storczykarnia w Muzeum-Zamku w Łańcucie. Ponad 4 tys. storczyków z 900 gatunków co roku ogląda kilkadziesiąt tysięcy osób z całego świata. Magia roślin – bodaj najbardziej urodziwych i najstarszych w przyrodzie – storczyki ponad 80 milionów lat temu wąchały dinozaury – bierze we władanie każdego.
W orchideę wpisana jest miłość, namiętność i śmierć. Pierwsze o niej wzmianki pochodzą z mitologii. Głównymi bohaterami dramatu są Bachus i Orchid. W czasie bachanaliów grecki bożek zakazał wszelkich demoralizujących schadzek pomiędzy poddanymi, a pięknymi pannami biorącymi udział w święcie wina. Zakochany Orchid zakazu nie posłuchał, co przypłacił kastracją. Bachus kazał jego męskie organy wrzucić do morza i tak z części, która wpadła do wody powstała Afrodyta, reszta upadła na ziemię wyrastając pięknym kwiatem – tak narodziła się orchidea.
Iść po pietruszkę i wrócić z czerwonymi szpilkami
– Te kwiaty wywróciły moje życie do góry nogami – opowiada Danuta Pańczyk. Storczykomaniaczka, jak sama o sobie mówi, od kwiatów uzależniała się kilkanaście lat temu przy okazji innej pasji – malarstwa. Szukała ciekawego tematu i znalazła orchideę. Storczyki okazały się zaborcze. Setki może tysiące godzin spędziła na wyszukiwaniu informacji o kwiatach w Internecie, książkach, na forach internetowych, rozmowach z innymi storczykomaniakami. Zjeździła wszystkie wystawy storczyków w Polsce, należy do Polskiego Towarzystwa Miłośników Storczyków.
Od 2007 roku była konsultantem przy tworzonej storczykarni w Łańcucie. W końcu dała się namówić i stała się najważniejszym opiekunem cennych, wymagających, kapryśnych, ale przepięknych, łańcuckich storczyków, gdy w 2008 roku oficjalnie otwarto storczykarnię.
– Każda pasja rozwija. Nawet bardzo – kwituje. – Od storczyków zaczęła się moja przygoda z komputerem, który był ciałem obcym, a dziś dzieci żartobliwie mówią o mnie „haker”. Angielskiego ciągle się uczę, ale na forach międzynarodowych sobie radzę, wyjazdy do córki mieszkającej w Londynie też bardzo pomagają.
Drobna, filigranowa kobietka w rozmiarze 36, bywa że 38, ale rzadko, bo Danusia Pańczyk, lubi mieć kontrolę nad wszystkim, także nad swoim wyglądem i niespecjalnie dobrze się czuje, gdy nie może kupić wymarzonej sukienki, bo ta akurat jest za ciasna.
– Nie lubię robić zakupów, ale uwielbiam kupować przez przypadek, idę po pietruszkę i wracam z czerwonymi szpilkami – śmieje się. – Przychodzi mi to o tyle łatwo, że nie jestem niewolnicą mody i trendów, wiem, w czym jest mi dobrze, znam swoje mocne i słabe strony, nie mam problemu z wyborem rzeczy, które do mnie pasują. Decyduję się błyskawicznie.
Jej styl można podzielić na „Danusię wśród storczyków” i „po godzinach”. W szklarni zawsze w dżinsach, podkoszulku i gumiakach, ale koniecznie na obcasie. Gdy wychodzi z pracy jest elegancką kobietą. Zawsze pomalowana, w butach na obcasie, zazwyczaj w sukience, które uwielbia i których ma najwięcej w swojej szafie. Bywa, że zakłada dżinsy, ale do nich koniecznie szpilki i elegancki sweterek. – Adidasów i dresów w mojej garderobie nie ma – dorzuca. – Zawsze byłam porządnicka i zależało mi na ładnym wyglądzie.
Do tego stopnia, że Danusia miała piętnaście lat, a włosy już rozjaśniała na blond. I choć z natury jest szatynką, to czuje się stuprocentową blondynką i taki kolor włosów towarzyszy jej od zawsze. Jako nastolatka potrafiła wszystkie pieniądze, jakie miała wydać na wymarzoną sukienkę, lub coś uszyć dla siebie u krawcowej. W siermiężnym PRL-u dzieci chodziły do szkoły w bezkształtnych fartuchach, a ona w aksamitnej sukience pięknie skrojonej, spod której wystawała bluzeczka z białym kołnierzykiem.
– Gdy dorosłam, nauczyłam się szyć, a że były to czasy wykrojów z legendarnej „Burdy” potrafiłam wyczarować kilka świetnych garsonek. Byłam przeszczęśliwa, kiedy w czasie wycieczki na Węgry wypatrzyłam etaminę. Ile ja sobie potem z tego uszyłam bluzeczek, spódniczek i sukienek – wspomina Danusia.
Jest też w tej uprzywilejowanej sytuacji, że jej figura niewiele się zmienia z wiekiem. Ciągle bez problemu zakłada rzeczy z czasów, gdy była młodą dziewczyną.
– Znam swoje mankamenty i zalety, ale nie narzekam. – Podobnie jak moja mama całe życie dbam o linię, ale w końcu człowiek je, aby żyć, a nie żyje, aby jeść. Wiem, że dobrze wyglądam w jasnych kolorach i takich jest najwięcej w mojej szafie. A czerń? Mimo że kocham, unikam, bo nie najlepiej w niej wyglądam – mówi Danusia. – Pilnuję też, by nie było zbyt głębokich dekoltów i za krótkich spódnic, choć skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie miewam ciągoty do bardzo odważnych strojów. W ogóle do rzeczy pięknych, stąd też storczyki w moim życiu.
A te wszędzie wyglądają pięknie, w małym mieszkaniu i nowoczesnej, awangardowo urządzonej willi. I nie są trudne w uprawie, trzeba tylko umieć słuchać. W końcu to człowiek zdjął je z drzewa, wsadził do doniczek i uzależnił się od ich piękna. Czasem tylko zapomina, że storczyk nie kwitnie dla naszej przyjemności, ale po to, by przedłużyć gatunek. Dlatego dobrze odżywiony, nawodniony, czuje się jak pączek w maśle, pięknie przyrasta i ani myśli kwitnąć. Od czasu do czasu trzeba mu zaserwować jakiś stres, wtedy roślina mobilizuje się w sobie i by przetrwać, wypuszcza pęd, w końcu zakwita.
W zespole szklarni w Łańcucie zgromadzono ponad 4 tys. storczyków ze wszystkich stref klimatycznych. Ekspozycja składa się tylko z kwitnących roślin, pozostałe kwiaty na swój debiut czekają na zapleczu, gdzie mają stworzone idealne warunki klimatyczne. Wszystkim steruje komputer niczym z NASA. To on decyduje, kiedy podwyższyć, obniżyć temperaturę, dostarczyć wodę, nawilżyć rośliny, zamknąć okna szklarni, zaciągnąć zasłony chroniące przed zbyt ostrym słońcem. Kobiety za pracę w takim miejscu powinny chyba dopłacać, włączające się co kilka minut kropelkowe nawilżanie sprawia, że z twarzy zmarszczki znikają w tempie ekspresowym.
Uzależnienia? Mało oryginalnie: buty i torebki
– Ze spokojem przyjmuję upływ czasu – śmieje się szefowa łańcuckiej Storczykarni. – Na pewno nie jest mi wszystko jedno jak wyglądam, lubię wyraźnie podkreśloną twarz i z domu bez makijażu nie wychodzę, podobnie jak nie założę powyciąganego dresu, ale nie mam obsesji wiecznej młodości. Fakt bycia kobietą jednak zobowiązuje, a ja dobrze czuje się w moim kobiecym wcieleniu. Jeśli jestem od czegoś uzależniona to od butów i torebek. Gdy dwie mam do wyboru, wezmę obydwie, by nie żałować, że może wybrałam tę mniej ładną. Niekiedy małą fortunę potrafię wydać na buty, albo torebkę, ale nie stronię też od wizyt w second handach, wręcz dumna jestem, gdy uda mi się wyszukać coś pięknego za niewielkie pieniądze.
Jak w raju czuje się w trakcie każdej wizyty w Londynie, gdzie na stałe mieszka jej córka Małgosia i gdzie wyprzedaże oraz przeceny, to prawdziwa gratka dla miłośniczek ładnych rzecz za nieduże pieniądze. Z ostatniego wyjazdu przyjechała niczym kobieta z arabskiego targu. Tyle miała na sobie błyskotek, bransoletek i świecidełek. – Uwielbiam biżuterię, nawet niekoniecznie nosić, co kupować i po prostu mieć w domu – śmieje się. Jak na prawdziwą kobietę przystało uwielbia też futra. Do dziś ma trzy i nosi, gdy tylko jest okazja, nawet na przekór powszechnej modzie na wszystko, co eko. Lubi czuć się kobieco i wyjątkowo.
Storczyki też od zawsze uciekały w tajemnicę i wyjątkowość. W niezwykłym kształcie i w przepięknych kolorach nie dają się porównać z żadnymi innymi kwiatami. Przez setki lat były zazdrośnie strzeżone tylko dla wybranych, w niewielkich kolekcjach i tylko wśród możnych tego świata. Tajemnica wymknęła się spod kontroli i od kilkudziesięciu lat w kwiaciarniach można kupować i oglądać najpopularniejsze storczyki – Phalaenopsis.
To właśnie od takich hybryd, krzyżówek stworzonych przez człowieka zaczyna się zwiedzanie łańcuckiej storczykarni. Koniecznie trzeba też zobaczyć historyczny klomb, gdzie rosną storczyki z czasów rodziny Potockich i te opisane w legendarnym podręczniku o storczykach z XIX w. – „ Reichenbachii”. Nawet jeśli nie jest się sentymentalnym.
– Przywiązuję się do wszystkiego, do kwiatów, ale i do ubrań. Czuje się z nimi emocjonalnie związana. I może to błąd, bo rzeczy w szafach mam za dużo, a niekoniecznie wszystkie je noszę. Nie potrafię jednak, ot tak, rozstać się z czymś, co było świadkiem moich przeżyć, zmian w życiu – opowiada Danusia Pańczyk. – A że jestem obowiązkowa i już je zgromadziłam, to muszę o nie dbać, tak samo jak o moje storczyki i w ostatnim roku fiołki.