Reklama

Biznes

Czy kurczowo trzymać się jednego miejsca pracy. Nawet w czasie kryzysu

Rozmawiał Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 27.02.2013
2410_1669_KrzysztofKaszuba
Share
Udostępnij
Z dr. Krzysztofem Kaszubą, ekonomistą, rektorem Wyższej Szkoły Zarządzania w Rzeszowie, rozmawia Jaromir Kwiatkowski.

Jaromir Kwiatkowski: Moja znajoma z drugiego końca Polski od 30 lat pracuje w tej samej firmie. Zawsze lubiła swoją pracę, ale ostatnio bardzo narzeka. Jak twierdzi, zarobki, które nigdy nie były tam wysokie, teraz stały się śmiesznie niskie, atmosfera w firmie jest coraz gorsza, czyli – zero motywacji do angażowania się w pracę. A ona zastanawia się, co robić: obawia się zmian w swoim życiu, ale z drugiej strony widzi, że dalsze bycie w tej firmie coraz bardziej traci sens. I czeka. Czy obawa przed ryzykiem związanym ze zmianą pracy to zjawisko w polskiej rzeczywistości powszechne?

Krzysztof Kaszuba:
Na pewno o wiele częstsze wśród osób nieco starszych. Wśród młodych jest trochę inaczej. Oni – jeżeli nie mają pracy lub chcą ją zmienić – w pewnym momencie potrafią powiedzieć „dość, wyjeżdżam”. Wiele osób wyjechało w ten sposób z Rzeszowa do Warszawy, Krakowa czy Wrocławia, nie mówiąc o wyjazdach „w daleki świat”: do Anglii, Szkocji, Francji czy Hiszpanii. Oczywiście, jest to łatwiejsze wtedy, gdy nie są związani więzami rodzinnymi (współmałżonek, dzieci). To są naturalne procesy, które obecnie mają miejsce. Naturalne w tym sensie, że skoro mamy otwarte granice i zapewnione emerytury z tytułu pracy w innych krajach, to tym łatwiej jest młodym ludziom podjąć decyzję o wyjeździe. Sprzyja temu także to, że w ostatnich kilkunastu latach młodzież uczyła się języków, zwłaszcza angielskiego. Młodym ludziom łatwiej jest więc wyjeżdżać w świat, bo potrafią się porozumieć w obcych językach.
 
To prawda. Warto też zauważyć, że mentalność dzisiejszych pracowników, zwłaszcza młodszych,  bardzo zmieniła się w porównaniu choćby z pokoleniem moich rodziców, gdzie panowała zasada „jedno życie – jeden zakład”.

Ta zasada brała się stąd, że kiedyś te fabryki trwały dłużej. W Polsce po 1989 r. nastąpiły wielkie zmiany własnościowe, które prowadziły często do wyrzucania ludzi na bruk, w związku z czym musieli oni, chcąc nie chcąc, „wyprowadzić” się ze Stoczni Gdańskiej czy z rzeszowskiego Instalu np. do Norwegii. Przy tak wielkich zmianach podjęcie takiej decyzji jest czasami najlepszym rozwiązaniem i warto się nie bać, choć oczywiście zawsze istnieje niebezpieczeństwo trafienia na nieuczciwego pracodawcę, czy to w Polsce, czy – dajmy na to – w Niemczech. Jeśli jednak dysponujemy określoną wiedzą, umiejętnościami, kwalifikacjami, to zamiast być niewolnikiem w jakiejś hurtowni w Rzeszowie za 5 zł na godzinę, nie zawsze wypłacane w terminie, na pewno lepiej podjąć decyzję o zmianie pracy i wyjeździe w inne miejsce Polski czy świata.

Pracę warto zmienić, ale wtedy, gdy jest szansa, że przyniesie to pracownikowi nie tylko profity finansowe, ale przede wszystkim zawodowy rozwój.

Czasami warto zmienić pracę także dlatego, że wielu pracodawców nie docenia dobrych pracowników. W związku z tym warto szukać nowego, lepszego miejsca w życiu. Wielu ludzi często przywiązuje się do swojego pracodawcy niczym niewolnik do pana. Owszem, decyzja o zmianie pracy wiąże się z ryzykiem, że będziemy jej szukać np. przez pół roku, ale jeśli mamy możliwości, by zaryzykować, to na pewno warto.

Jest taka sfera w zatrudnieniu, która wydaje się bardzo stabilna, co być może czasami – choć nie chcę tu generalizować – zniechęca pracowników do rozwoju. Mam tu na myśli sferę budżetową.
 
Na pewno w instytucjach publicznych, świadczących szeroko rozumiane usługi społeczne (administracja, edukacja, wojsko, policja itd.) jest szansa na stabilność zatrudnienia, przez co skłonność do zmian jest znacznie mniejsza. Tym bardziej, że – powiedzmy sobie szczerze – średnie płace w administracji są znakomite, jeśli porównamy je chociażby ze średnią płacą na Podkarpaciu. Oczywiście, istnieją w Polsce branże dość stabilne, jak np. przemysł lotniczy czy motoryzacyjny. Jednak są one tym bardziej stabilne, im bardziej produkt finalny jest wytwarzany na miejscu, a Polacy są właścicielami przedsiębiorstw. Jeżeli bowiem właściciel jest np. Włochem, to zawsze może podjąć decyzję o przeniesieniu produkcji do Włoch, jeśli tam będą potrzebne miejsca pracy.

Czy jednak obecny kryzys, kiedy bezrobocie wzrasta z miesiąca nie miesiąc i czujemy coraz mniejszą stabilizację zawodową, jest dobrym czasem na zmianę pracy?
 
Z punktu widzenia tego, co się dzieje w polskiej gospodarce, która jest w wielkim stopniu uzależniona od gospodarki niemieckiej, czy szerzej – światowej, można odpowiedzieć na to pytanie: i tak, i nie. Z jednej strony na pewno lepiej siedzieć tam, gdzie jesteśmy, bo generalnie dookoła nie ma miejsc pracy. Mało tego, mamy rekordowe bezrobocie wśród ludzi młodych. Tak źle jeszcze nie było, może w czasie wielkiego kryzysu z lat 30. XX w. To automatycznie oznacza, że jeśli mamy pracę, to jej pilnujemy. Z drugiej strony, to rekordowe bezrobocie prowadzi do tego, że oferta płacowa jest często bardzo mizerna i jeśli jesteśmy w takiej sytuacji, że np. z pomocą rodziny poradzimy sobie kilka miesięcy bez pracy, to czasem warto podjąć decyzję o zmianie pracy. Jeśli bowiem rzeczywiście coś potrafimy, to wynagrodzenie na poziomie najniższej krajowej plus 200 zł premii „pod stołem” nie jest mocnym argumentem, aby kurczowo trzymać się jednego miejsca pracy.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy