Po raz ostatni stawki dla „kilometrówki” zostały podniesione w 2007 roku. Od tamtej pory ceny paliw wzrosły o kilkadziesiąt procent zaś stawki za wykorzystanie samochodów prywatnych do celów służbowych pozostały na niezmienionym poziomie, co jest oczywiście ze stratą dla użytkujących własne samochody dla potrzeb firmy. Przy rosnących dodatkowo w ostatnim czasie drastycznie stawkach ubezpieczeniowych i innych kosztach towarzyszących utrzymaniu samochodu, dotychczasowe stawki są wręcz krzywdzące dla prywatnych posiadaczy aut wykorzystywanych do pracy.
Co prawda ustawa nie zabrania wypłacania wyższych stawek, jednak realia są takie, iż pracownikowi głupio jest się nierzadko upominać już o sam zwrot za paliwo, a co dopiero o ryczałt czy wyższe niż przewidziane ustawą minimum. Według projektu, który został zgłoszony przez klub Kukiz 15, stawki za 1 kilometr przebiegu dla samochodu osobowego powinny wzrosnąć dla samochodu osobowego o pojemności skokowej silnika do 900 cm sześciennych z 0,5214 zł za kilometr do 0,80 zł, a dla samochodu z silnikiem o pojemności skokowej powyżej 900 cm sześciennych z 0,8358 zł do 1,03 zł. Podkomisja ma przeanalizować skutki wzrostu stawek w „kilometrówce” na koszty działania przedsiębiorstw.
Zdaniem wiceministra Infrastruktury i Budownictwa Jerzego Szmita największą wadą rozważanego projektu jest określenie w nim jedynie stawek minimalnych przy jednoczesnym braku ograniczeń dla stawki maksymalnej. Czyżby ministerstwo brało stronę firm, czy tylko pod tym pozorem broniło przychod z podatków. Jaka by jednak nie była ta zmiana, jeśli tylko stawki minimalne zostaną podniesione będzie to dobra zmiana.
