Reklama

Poznaj region

Dzikowisko – jak Ewa i Przemek zbudowali raj

Materiał Partnera
Dodano: 04.06.2023
64223_5k4a1730
Share
Udostępnij
„Dzikowisko”, gospodarstwo agroturystyczne Ewy i Przemka Dzikiewiczów, położone jest na Roztoczu w Nowinach Horynieckich, 3 kilometry od uzdrowiska Horyniec-Zdrój. Dookoła lasy i malownicze wąwozy. Dla tego pofalowanego, niosącego spokój krajobrazu on porzucił Nowy Jork, ona międzynarodową korporację. Zaczęli hodować konie i kozy, urządzili pokoje dla gości. Turyści mówią, że to raj.  
– Kiedy pierwszy raz przyjechałem na Roztocze, od razu zakochałem się w tych terenach. Rzut kamieniem od Horyńca-Zdroju, a prawdziwa dzicz. Do tego gospodarstwo, którego położenie mnie zafascynowało, brakowało nawet asfaltowej drogi. Stanowiło kiedyś własność spółdzielni produkcyjnej i przed laty pracowała w nim większość mieszkańców wioski. Było wystawione na sprzedaż, więc je kupiłem, a potem wyjechałem do Stanów Zjednoczonych, żeby zarobić na remonty. Marzyłem, że tu kiedyś zamieszkam – wspomina Przemek. Pobyt za oceanem zajął mu aż 10 lat. W powrocie pomogła Ewa. Kiedy ją poznał w 2016 roku, szybko zrozumiał, że chcą tego samego. Nie minął rok, a zaczęli urządzać swoje „Dzikowisko”.
Ewa pracowała w międzynarodowej firmie lotniczej i dobrze zarabiała. Ale…: – Często uciekałam do przyjaciół w Bieszczady, żeby przewietrzyć głowę. Pokazywali mi proste życie, a ja powtarzałam, że pewnego dnia rzucę wszystko i pójdę ich śladem. Tyle, że moimi Bieszczadami okazało się Roztocze. Teraz to nasi bieszczadzcy znajomi odwiedzają nas po sezonie i odpoczywają. Mówią, że jest u nas tak, jak było u nich 30 lat temu. Cisza, spokój, nie ma tłumów, nie ma komercji. Piękne widoki? Też są. Mamy po drugiej stronie drogi łąkę, 6 hektarów, idzie stromo pod górę. Przy dobrej widoczności można z niej zobaczyć Bieszczady. To mocno pofalowana część Roztocza, pełna głębokich jarów i wąwozów. Jesienią i u nas buki się czerwienią. Jest przepięknie.

Konie i pokoje dla gości

Oboje chcieli hodować konie i prowadzić agroturystykę, a gospodarstwo było do tego idealne. Obszerna stajnia, garaże, stodoła, dom. Wprawdzie wszystko do remontu, ale od czego zapał? Zaczęli od stajni, którą częściowo przebudowali, by wprowadzić do niej silne i spokojne klacze rasy śląskiej (a także przedstawicielkę rasy małopolskiej i kuca szetlandzkiego). W części technicznej budynku przygotowali pokoje dla gości. Wyczyścili drewniane belki, by wydobyć urodę starej, ciesielskiej roboty. Powstało pięć przytulnych pokoi i kuchnia z salonem. Dobudowali werandę, wyposażyli plac zabaw dla dzieci i zaczęli przyjmować turystów.
W gospodarstwie agroturystycznym postawili na spory zwierzyniec: kozy, kury, kaczki, gęsi, króliki i owce wrzosówki – Stefcię i Wandzię. – Udało nam się stworzyć miejsce, które przyciąga ludzi z miasta, a nasz zwierzyniec działa jak magnes na dzieci – cokolwiek Ewa mówi, jej oczy się uśmiechają. – Garną się do pomocy, karmią kury, doją kozy, potrafią spędzać z naszymi zwierzętami całe dnie. Nie proponujemy natomiast jazdy konnej, zdecydowaliśmy się wyłącznie na hodowlę koni.
Ewa i Przemek z domowym zwierzyńcem w Dzikowisku. Fot. Tadeusz Poźniak
Mają sześć dorosłych klaczy. Przemek przyznaje, że początki hodowli były trudne, ale dziś mają już własny przychówek i w świecie koniarzy zapracowali na dobrą opinię. – Rodzą nam się ładne źrebaki. Do tej pory już pięć. Zaczęliśmy im nadawać roztoczańskie imiona. Jest więc Dahan od Dahanów, roztoczańskich połonin, i Duchnicz, od przysiółku w Krzywem.
Jest bardzo dużo pracy, a mimo to czują, że zwolnili – skończył się pęd, wyścig szczurów, gonienie kolejnych cyferek. Głowa odpoczywa. – Czują to nawet nasi goście – stwierdza Ewa. – Telefony tracą zasięg, las uspokaja, a nocą zapada się w długi i dobry sen. Przyjeżdżają z Polski i całego świata, Stanów, Kanady, Izraela. Przez cały sezon. Doceniają, że nie ma telewizji. Wystarczy im Wi-Fi, bawialnia pełna planszówek i książek, wieczorne ogniska i zachwyty nad okolicą. To także region intrygujący dla badaczy. Goszczą u nas geolodzy z Uniwersytetu Warszawskiego. Wędrują po wąwozach i szukają skał sprzed dziesiątek milionów lat.

Dobra miejscówka

Dzikowisko ma idealne położenie – rzut kamieniem od Horyńca-Zdroju, lasu ze Świątynią Słońca i słynnej cerkwi w Radrużu, jednej z wielu perełek architektury drewnianej w tej okolicy. Wszędzie jest blisko, więc goście mogą zwiedzać całe Roztocze, z jego podkarpacką i lubelską częścią. – Niektórzy wyprawiają się nawet na pogórze, do Przemyśla – zdradzają Ewa i Przemek. – Jeżdżą na okoliczne kąpieliska i cenią sobie roztoczańską kuchnię. Na pysznego karpia zaglądają np. do Czterech Stawów lub Karpiówki.
Ewa i Przemek zapowiadają, że dla gości wybudują jeszcze stodołę biesiadną i śmieją się, że dla siebie luksusów nie planują. – Dom, w którym mieszkamy doczekał się remontu na końcu – przyznają i są szczęśliwi, bo to ich miejsce na ziemi. Pytają ich czasem znajomi, kiedy im się znudzi gospodarowanie. Ale oni przeliczają zyski inaczej niż banki. – Chodzi o to, żeby się dobrze żyło, czyż nie?
Gospodarstwo Agroturystyczne „Dzikowisko”
Nowiny Horynieckie 12
37-620 Horyniec-Zdrój
tel. 668875599, 532146724
mail: dzikowisko.agroturystyka@gmail.com
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy