Reklama

Ludzie

Czyste powietrze w Rzeszowie? Są takie dni, że lepiej nie wychodzić z domu

Z MACIEJEM KUNYSZEM, wiceprezesem zarządu stowarzyszenia
Dodano: 17.01.2016
24320_eko_1
Share
Udostępnij
 
Katarzyna Grzebyk: Powietrze w polskich miastach jest bardzo zanieczyszczone, jak słychać ostatnio w komunikatach. Jak jest w Rzeszowie?
 
Maciej Kunysz: To zależy od dnia i pory roku. Najgorsza sytuacja w Rzeszowie panuje w okresie zimowym, kiedy mieszkańcy opalają domy materiałem kiepskiej jakości lub odpadami. Im zimniej, tym gorzej, a zwłaszcza kiedy mamy pogodę bezwietrzną i kiedy ten smog, który powstaje w naszych piecach, utrzymuje się i tworzy taką czapę nad naszym miastem.
 
Czy wiadomo, ile domów, budynków nadal jest niewłaściwie ogrzewanych?
 
Nie ma konkretnych danych dotyczących ilości palenisk, ale gdybyśmy policzyli ilość domów jednorodzinnych na takich osiedlach jak Słocina, Załęże, Drabinianka czy Zalesie, to w tych regionach sytuacja będzie najgorsza. Te regiony miasta nie są podłączone do sieci ciepłowniczej Rzeszowa. Tam gdzie budynki są stare i nie ma nowego budownictwa, w większości przypadków domy ogrzewane są starymi piecami na węgiel. Dane statystyczne dotyczące jakości powietrza są umieszczane zbiorczo co roku w raporcie Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Od około trzech lat na stronie Urzędu Marszałkowskiego umieszczona jest mapa z prognozą jakości powietrza dla całego Podkarpacia i tam możemy zobaczyć, jaki jest stan bieżący oraz prognoza na najbliższe godziny.
 
Jak Rzeszów wypada na tle innych polskich miast?
 
Dla Rzeszowa ważne jest ukształtowanie terenu wokół miasta. Rzeszów leży na otwartym terenie i dość często wieją od nas wiatry wschodnie, które niosą masy w miarę czystego powietrza i to powietrze, które jest zanieczyszczone w mieście i okolicznych miejscowościach, jest wypierane. Robi się „przeciąg”, który dostarcza nam oddech. Na tle takich miast jak Zakopane, Dolny Śląsk, Kraków, które są w znacznie gorszej sytuacji i leżą w nieckach, gdzie powietrze może utrzymywać się bardzo długo, to na tle tamtych miast jest u nas inaczej. Nie powiem, że lepiej, bo w Rzeszowie też mamy dość częste przekroczenia pyłów zawieszonych PM10, PM2,5 i benzo(a)pirenu, czyli te substancje, które są dla nas niebezpieczne. W porównaniu z tamtymi miastami sytuacja u nas jest lepsza, ale nie jest dobra.
 
Co jeszcze wpływa na poziom zanieczyszczenia w Rzeszowie?
 
Samochody, które odpowiadają za emisję tlenków azotu i które wpływają na zanieczyszczenia wtórne, czyli to, co opadnie i co ruch kołowy wzbija z powrotem w powietrze. Na szczęście, coraz mniej jest na naszych drogach samochodów w złym stanie. Mimo to chyba każdemu kierowcy zdarzyło się choć raz jechać za takim samochodem, za którym widział czarną chmurę i musiał wyłączyć nawiew zewnętrzny, ale inspekcja drogowa, policja, służby miejskie coraz bardziej  rygorystycznie podchodzą do takich przypadków. Nie ma też u nas zbyt dużego przemysłu, który mógłby zanieczyszczać powietrze odczuwalnie. Owszem, zdarzają się fetory związane z oczyszczalnią ścieków, ale takiego przemysłu, który by zanieczyszczał nasze powietrze w porównaniu z emisjami bytowymi, wprowadzającymi najwięcej zanieczyszczeń, nie ma. Na poziom zanieczyszczenia w Rzeszowie mają wpływ głównie domy i samochody.
 
Co my, mieszkańcy możemy zrobić, żeby było lepiej?
 
Trzeba przede wszystkim zacząć od siebie. Dbać o to, czym palimy w swoich domach. Jeśli to jest węgiel, niech będzie dobrej jakości. Nie powinniśmy palić drewnem w piecykach, które nie są do tego przystosowane. W piecykach chałupniczej roboty drewno nie spala się całkowicie, wytwarza się mnóstwo substancji smolistych – benzopirenów. Najbardziej ekologicznym sposobem ogrzewania domu jest ogrzewanie gazowe, wsparte panelami słonecznymi, a najlepiej podłączyć się do miejskiej sieci ciepłowniczej, bo wtedy na jednym emiterze możemy założyć filtry i wiemy, co wypuszczamy do powietrza. Wysoki komin powoduje, że te zanieczyszczenia są rozpraszane wysoko w atmosferze. W przypadku samochodów – postawmy na dobrej jakości paliwo. Sprawny samochód to nie tylko oszczędność na paliwie, ale także oszczędność dla naszego zdrowia.
 
Wiele domów ogrzewanych jest ekogroszkiem. Czy rzeczywiście jest on "eko"?
 
To zależy od producenta. Niestety, od lat 90. wiele firm jako chwytu marketingowego używa sformułowania "eko", ale za tym nic nie idzie. Niestety, w polskim prawie nie ma norm, które by konkretyzowały, jaki produkt możemy uznać za "eko". Jeżeli np. chciałbym sprzedawać węgiel z Rosji, zasiarczony, nieoczyszczony, też mógłbym go nazwać "eko", a efekt spalania tego węgla wyczulibyśmy wszyscy wokół. Trzeba więc sprawdzić u producenta, jaki jest poziom zasiarczenia i ile jest węgla w węglu. Łatwo też można sprawdzić jakość węgla po ilości popiołu. Im więcej popiołu zostaje, tym gorszej jakości jest węgiel. 
 
Jak jeszcze możemy zapobiegać zanieczyszczeniu powietrza w naszym otoczeniu?
 
Bacznie je obserwować. Niestety, w Polsce przez były ustrój pokutuje przeświadczenie, że nie powinniśmy donosić na naszych sąsiadów i na współobywateli. Przechadzając się wieczorem po osiedlach rzeszowskich widzimy czarny, mocno cuchnący dym. Najczęściej są to palone odpady, plastiki, pety, resztki materiałów. Są to substancje bardzo niebezpieczne. Temperatura w piecach nie pozwala na dopalanie substancji palimy i wytwarza się mnóstwo rakotwórczych, trujących substancji chemicznych: beznooalfapiren, dioksyny, furany. One nie zabijają od razu. Diosksyny np. kumulują się w naszym ciele. Jeśli raz trafi do naszego ciała, nigdy go nie opuści, będzie nas truła do końca życia. Jest to substancja mutagenna, jedna z najsilniejszych trucizn znanych człowiekowi. Jedyny moment, kiedy dioksyna opuszcza ciało człowieka, to karmienie dziecka piersią. Ponieważ dioksyny są rozpuszczalne w tłuszczach, kobieta „częstuje” dziecko pokarmem i trucizną, którą sama wchłonęła. Nie tylko my się trujemy, trujemy następne pokolenie. Te substancje mocno wpływają na płodność człowieka, na błędy w kodzie genetycznym. Skutkami będą obarczane następne pokolenia.
 
Wśród polityków często panuje przekonanie, że wymiana pieców to koszty, a wprowadzenie norm jakościowych do paliwa do pieców jest kosztochłonne. Jednocześnie co roku państwo wydaje miliardy złotych na leczenie chorób osób narażonych na kontakt ze złej jakości powietrzem. To nie tylko leczenie, ale także absencja pracownika w pracy, a co za tym idzie spadek PKB, co w krajach wysoko rozwiniętych już od dawna jest zauważane.
 
Powinniśmy się raz na zawsze wyzbyć myśli, że jak raz wrzucę do pieca coś nieodpowiedniego, to przecież nic się nie stanie…
 
 Całkowicie trzeba wyzbyć się takiego przeświadczenia, gdyby tak pomyśleli wszyscy, to jakość powietrza nigdy się nie zmieni. Trujemy w ten sposób siebie i najbliższych. Bardzo podoba mi się hasło wymyślone przez dzieci z rzeszowskich szkół – „Chroń swe dzieci, nie pal śmieci”. Kiedy widzimy niebezpieczny dym, należy skontaktować się z urzędem miasta, urzędem gminy i zgłosić interwencję. Wójt czy prezydent ma obowiązek zareagowania na takie zdarzenie, to w ich rękach leży nasze zdrowie. To nie jest donoszenie. Palenie śmieci niesie ze sobą kary za niewypełnienie deklaracji, jakie złożyliśmy w czasie przystąpienia do Unii Europejskiej. Zobowiązaliśmy się do tego, że jakość powietrza będzie znacznie lepsza, że nowe prawo wpłynie na jego ochronę. A jak jest, wiemy – polskie miasta są w czołówce najbardziej zanieczyszczonych miast Europy. To niechlubny dla nas ranking. W perspektywie 2014-2020, w podkarpackim RPO mamy bardzo duże fundusze na zmianę tej sytuacji. Są to fundusze skierowane na termoizolacje, na wymianę sposobu ogrzewania naszych domów. 
 
Kto może skorzystać z tych pieniędzy?
 
Wszyscy. Był już ogłoszony konkurs dla administracji – jest to OŚ 3 RPO Czysta energia. Mogą z niej też korzystać gminy, ale ostatecznym beneficjentem może zostać zwykły Kowalski. Także spółdzielnie mieszkaniowe, podłączając bloki i kamienice do systemu miejskiego czy wymieniając piece w kotłowniach. Możliwości jest naprawdę dużo, jakie to będą projekty, będzie już zależało od pomysłu inwestora. Warto się zwrócić do urzędu marszałkowskiego i do punktów informacyjnych RPO.
 
Podsumowując, nie jest tak źle w Rzeszowie?
 
Nie, to nie tak. Są dni, że jakość powietrza w Rzeszowie jest bardzo zła. Kiedy jest bezwietrznie i bardzo mroźnie, nie powinniśmy spacerować, a zwłaszcza osoby mające problemy z układem oddechowym, alergicy, osoby starsze i małe dzieci naprawdę nie powinny wychodzić na zewnątrz.
 
Przecież nie słyszymy takich ostrzeżeń… Dlaczego? Nie są one podawane czy nie interesujemy się nimi?
 
Nie interesujemy się tym za bardzo. Dopiero gdy coś nas dotknie osobiście, zaczynamy więcej szukać na ten temat. W miejscach najbardziej narażonych za zanieczyszczenia organizujemy szkolenia i warsztaty dla dzieci – w tym roku w Rymanowie i Przemyślu, w zeszłym – w Jaśle i Krośnie, a dwa lata temu w Rzeszowie. Niestety, są to zbyt małe akcje, by uświadomić mieszkańców, a tylko przez świadomość zmienia się jakość naszego życia. Warto też zaglądać na prognozę krótkoterminową stanu jakości powietrza w województwie podkarpackim http://www.powietrze.podkarpackie.pl/ – tam można sprawdzić, jak wygląda benzoalfapiren, płyny zawieszone, zwłaszcza PM2,5, bo on przedostaje się przez błonę w pęcherzykach płucnych i jest bardzo niebezpieczny, ponieważ jest nośnikiem substancji rakotwórczych i toksycznych i z krwią wędruje do wszystkich zakamarków naszego ciała. 
 
Ale cieszymy się z zielonych płuc regionu – Bieszczadów. Czy one nam coś dają?
 
Niewiele. Nawet jeżeli wiatr wieje od Bieszczad, to przecież z tamtej strony mamy Przemyśl.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy