Reklama

Ludzie

Lodowy Wojownik. “Berbeka. Życie w cieniu Broad Peaku”

Aneta Gieroń
Dodano: 02.01.2021
52358_berbeka
Share
Udostępnij
Był człowiekiem ciszy. Nie prowadził dziennika, bloga i może dlatego o Macieju Berbece, legendzie polskiego himalaizmu, nie wiemy zbyt wiele. Pochodził z tego samego pokolenia, co Krzysztof Wielicki, Jerzy Kukuczka, czy Wanda Rutkiewicz, ale trzymał się na uboczu medialno-górskiego światka, mimo ogromnych sukcesów we wspinaniu. Himalaista, przewodnik górski, ratownik TOPR, artysta, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, scenograf związany z Teatrem im. S.I. Witkiewicza w Zakopanem. Zdobywca pięciu ośmiotysięczników, pierwszy człowiek, który zimą przekroczył wysokość 8000 metrów w Karakorum. Zimowy zdobywca Manaslu (wejście bez tlenu), Czo Oju i Broad Peaku, dwunastej pod względem wysokości góry na świecie, która w marcu 2013 roku zabrała go na zawsze.
 
Książka Dariusza Kortki i Jerzego Porębskiego „Berbeka. Życie w cieniu Broad Peaku” jest udanym portretem Berbeki, w którym poznajemy znakomitego himalaistę – uczestnika wypraw organizowanych przez Andrzeja Zawadę, z pięcioma ośmiotysięcznikami na koncie, z pierwszym zimowym wejściem na ośmiotysięcznik bez dodatkowego tlenu i który jako pierwszy Polak zdobył Mount Everestu od północnej strony, ale też jako kochającego męża i ojca czterech synów, artystę, nauczyciela, scenografa i lubianego przewodnika wysokogórskiego. Człowieka małomównego, ale obdarzonego niezwykłym poczuciem humoru i wprowadzającego przyjazną atmosferę w obozach prawie zawsze skłóconych członków wypraw wysokogórskich.
 
 
Maciej Berbeka na Mount Everest, 1993 r. Fot. Materiały prasowe
 
Jego nazwisko na zawsze już kojarzyć się będzie z Broad Peak,  dwunastą pod względem wysokości górą na świecie (8051 m n.p.m.) zlokalizowaną na granicy Chin i Pakistanu. Po raz pierwszy pojawiła się w jego życiu w 1988 roku i… trochę przez przypadek. Polacy próbowali wtedy bez skutku zdobyć zimą K2. Maciej Berbeka i Aleksander Lwow zaproponowali, że może warto wejść na leżący po sąsiedzku Broad Peak (wówczas też nie miał zimowego zdobywcy). W trakcie wspinaczki wycofał się Lwow, ale Berbeka kontynuował wejście samotnie. Długo wydawało się, że Berbeka odniósł wielkie zwycięstwo. Andrzej Zawada ogłosił światu, że polski himalaista jako pierwszy wszedł zimą na Broad Peak, ale były wątpliwości. Zwłaszcza, gdy Berbeka powiedział: „Żałuję tylko, że nie zabrałem na pamiątkę żadnego kamienia ze szczytu. Wtedy wszystko stało się jasne – Berbeka nie był na szczycie, bo na szczycie nie ma kamieni. Był w okolicach Rocky Summit, zaledwie 23 metry poniżej właściwego wierzchołka. Nikt mu jednak o tym nie powiedział i młody himalaista z Zakopanego przeczytał o tym dopiero kilka tygodni później w "Taterniku" w artykule Lwowa. Berbeka obraził się wówczas na całe środowisko i długo nie jeździł na wyprawy narodowe. Skoncentrował się na pracy w Zespole Szkół Plastycznych Kenara w Zakopanem, rodzinie i komercyjnych wyprawach wysokogórskich.
 
25 lat później postanowił jednak zmierzyć się z górą raz jeszcze. W 2013 roku polscy himalaiści podjęli kolejną próbę zimowego wejścia na Broad Peak. Do wyjazdu namówił go Krzysztof Wielicki, kierownik wyprawy. Berbeka był najstarszym i najbardziej doświadczonym członkiem zespołu. Oprócz niego znaleźli się w nim Adam Bielecki, Artur Małek i Tomasz Kowalski. 
 
5 marca 2013 roku na szczycie stanął każdy z nich. Pierwszy był Bielecki,  potem Małek, Berbeka i Kowalski. Dwóch ostatnich nigdy nie wróciło do bazy… Berbeka prawdopodobnie spadł do szczeliny, Tomasz Kowalski zamarzł przy zejściu ze szczytu.
  
Matka Macieja Berbeki, Elżbieta Berbeka, była gotowa zrobić wszystko by jej synowie: Maciek i pięć lat młodszy Jacek, nigdy się nie wspinali. Gdy Maciek miał 10 lat, w Zurychu, na skutek urazów i odmrożeń, jakich doznał podczas wypadku w 1964 r., w czasie zejścia z Dent d’Hérens, zmarł jego ojciec, Krzysztof Berbeka  – alpinista i taternik, ratownik górski, przewodnik tatrzański. 
 
Po latach w jednym z wywiadów Berbeka powiedział: „Kiedy zginął mój ojciec, wiedziałem, że góry będą też moją pasją”.
 
Sam był człowiekiem ciszy. I w ciszy rzucał się na swoje pasje. Ryszard Gajewski, jeden z jego najbliższych przyjaciół, górską filozofię Berbeki zamykał w jednym zdaniu: „Powoli, ale skutecznie przeć do góry”.
 
 
Maciej Berbeka na Broad Peak, 2013 r. Fot. Materiały prasowe
 
Zawsze powtarzał: „Rodzina jest dla mnie najważniejsza”. Dlaczego więc ryzykował utratę wszystkiego? Odpowiadał: „Na wysokości człowiek czuje się jakoś inaczej, nawet fizycznie. To dziwny stan. Wracając z Himalajów czuję się odmieniony. Każdy chce zajrzeć za drugą stronę lustra. Zajrzeć i wrócić. Nikt nie myśli, żeby zostać. Bardzo chce się uniknąć ryzyka. Ale nie iść nie można”.
 
Książka bardzo trafnie oddaje też klimat tamtych czasów – są więc nie tylko zabawne historie o przemycie kryształowych wazonów (pisali o tym Kukuczka, Rutkiewicz i inni), ale też duch Zakopanego z powstającym Klubem Wysokogórskim i Tatr, które dla Maćka Berbeki były zawsze najważniejsze.
 
Dariusz Kortko, Jerzy Porębski, „Berbeka. Życie w cieniu Broad Peaku”, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2020
 

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy