Reklama

Lifestyle

W Bieszczadach 40 żubrów zostanie zastrzelonych

Opracowanie Aneta Gieroń
Dodano: 14.01.2021
52501_zubr
Share
Udostępnij
Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydała zgodę na odstrzał niektórych żubrów z zachodniej części Bieszczadów. Zwierzęta cierpią na telazjozę – groźną i silnie inwazyjną chorobę powodowaną przez pasożyty. Żubry są gatunkiem objętym ścisłą ochroną, dlatego eliminację pojedynczych osobników Lasy Państwowe tłumaczą interesem całej populacji.
 
Telazjoza jest groźną chorobą powodowaną przez nicienie. Pasożyty żyją w gałkach ocznych m.in. przeżuwaczy, powodują u nich ślepotę, zaburzenia ruchu i w konsekwencji śmierć. Telazjoza trapi też część bieszczadzkiej populacji żubrów, które żyją w zachodniej części gór.
 
Choroba jest silnie inwazyjna, przenoszą ją muchy, których nie sposób wyeliminować ze środowiska, a leczenie żubrów w stanie dzikim jest niemożliwe. Obserwacje z 2020 roku donosiły o kilkunastu osobnikach z widocznymi zmianami, spowodowanymi przez telazjozę, a po roku liczba osobników szacowana jest już na około 40. Choroba rozprzestrzenia się szybko, od jednego chorego żubra zarażają się średnio cztery kolejne. Wielkość stada żyjącego w zachodniej części Bieszczadów wynosi obecnie 326 osobników. Przy braku jakichkolwiek działań, po dwóch latach cała ta populacja składać się będzie ze ślepych żubrów, dla których szanse na przetrwanie staną się zerowe. 
 
 
 Fot. Damian Stemulak/ Lasy Państwowe
 
Dlatego, według komisji ds. żubrów złożonej z naukowców, leśników oraz lekarzy weterynarii, która stale monitoruje tamtejsze stado, jedynym sposobem na spowolnienie inwazji pasożytów jest eliminacja maksymalnie do 40 najbardziej chorych (będących źródłem nicieni) i cierpiących żubrów. Pozwoli to również zabezpieczyć istnienie całej populacji bieszczadzkich żubrów. Eliminacje będą dotyczyły wyłącznie osobników z wyraźnie widocznymi objawami telazjozy (efekt tzw. „białego oka” widać u żubrów ze sporej odległości), obserwowanymi zaburzeniami behawioralnymi, wskazującymi na pobudzenie układu nerwowego, związanymi z postępującą lub z nieodwracalną ślepotą (ataki agresji, ocieranie okolic oczu o różnorodne przeszkody – wielokrotne próby autoamputacji, spowodowane olbrzymim bólem, m. in. poprzez wyrywanie na sękach gałki ocznej). 
 
Leśnicy przypominają też, że od początku przywracania żubra do polskich lasów niezbędnym elementem hodowli, była eliminacja niektórych osobników. Tak na terenie parków narodowych, jak i lasów pod zarządem Lasów Państwowych. Eksperci typują do eliminacji osobniki chore i niemogące być poddane leczeniu, z urazami lub wadami uniemożliwiającymi im normalne życie, odrzucane przez pozostałe żubry, a także te, które okazały agresję w kontaktach z człowiekiem. Eliminowane są zwierzęta zagrażające istnieniu całego stada (zwłaszcza w przypadku chorób zakaźnych, jak gruźlica) albo skazane na niepotrzebne cierpienie. 
 
– Coraz trudniejsza sytuacja zdrowotna żubrów to również efekt przegęszczenia populacji, w wyniku czego choroba dużo łatwiej przenosi się między zwierzętami – dodaje prof. Wanda Olech, prezes Stowarzyszenia Miłośników Żubrów. 
 
Z roku na rok w Bieszczadach (podobnie, jak i w całej Polsce) przybywa żubrów, obecnie żyje ich tam łącznie 668 w stanie dzikim (z czego 326 to osobniki z subpopulacji zachodniej). Co roku w Bieszczadach przychodzi na świat ok. 100 żubrów.
 
Żubry w Polsce na początku XX wieku były gatunkiem praktycznie wymarłym. Staraniem naukowców, przyrodników i leśników odtworzono ich populację na bazie ledwie 12 osobników ocalałych w hodowlach (stąd charakterystyczne dla chowu wsobnego problemy m.in. z odpornością). W Polsce żubrów przybywa, obecnie żyje ich u nas ponad 2200, z czego ponad 90 proc. w stadach na wolności, a na całym świecie jest ich ok. 8500. To oznacza, że …co czwarty żubr jest Polakiem.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy