Reklama

Kultura

Wigilijne zwyczaje w Dylągowej k. Dynowa

Natalia Chrapek
Dodano: 24.12.2021
70218_kolednicy
Share
Udostępnij
Być może i Państwo będą czekać od rana w dzień wigilijny, by pierwszą osobą wchodzącą do domu był mężczyzna, którego wejście ma zapewnić szczęście i dostatek… To tylko jeden z dawnych przesądów wigilijnych, a było ich znacznie więcej, podobnie jak zwyczajów związanych z tym wyjątkowym dniem. Młodzi mogli poznać swoją małżeńską przyszłość, a gospodarze zadbać o urodzaj na polach i w sadach. Dziś wiele dawnych obrzędów zanikło, są jednak takie wsie jak Dylągowa koło Dynowa, gdzie wciąż się o nich pamięta i przekazuje z pokolenia na pokolenie. 
 
Wigilia w Dylągowej to dzień szczególny, do którego mieszkańcy długo się przygotowują. Tu ważne są nie tylko świąteczne potrawy, ale też dawne zwyczaje przekazywane z pokolenia na pokolenie. 
 
– W Dylągowej nie ma chyba takiego domu, w którym Wigilia odbyłaby się bez wcześniejszego położenia sianka na stole. To symbol, który oznacza przyjście na świat Jezusa, nie w pałacach, a w biednej ubogiej stajence w Betlejem – podkreśla Janina Cichocka, mieszkanka Dylągowej. 
 
Wiele dawnych zwyczajów i przesądów dotyczyło panien, bo właśnie w Wigilię mogły poznać swoją przyszłość. Wierzono na przykład, że w zależności, z której strony domu zaszczeka pies, z tej nadejdzie ukochany. Ale to nie jedyny przesąd związany z zamążpójściem. 
 
– Gdy zostało trochę ciasta z pierogów, panny robiły tzw. kokotki, coś w rodzaju podłużnych kluseczek. Następnie rzucały je za siebie i sprawdzały, którą najpierw zje kot.  Od tego miało zależeć szybkie zamążpójście danej panny – informuje Józefa Cichy, mieszkanka wsi. 
 
 
Fot. Archiwum Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie
 
W dzień Wigilii kobiety musiały zajmować się przygotowaniami do wieczerzy i nie powinny opuszczać domu, aż do wieczora. Wierzono, że mogłoby to źle wróżyć gospodarstwu, które odwiedzą. 
 
– Istniało przekonanie, że przez kobiety rok będzie nieudany, nieszczęśliwy, a mawiano nawet, że będzie „dziurawy”. Starsi podejrzewali, że mogą przez to pojawić się problemy zdrowotne w rodzinie – mówi Jan Chrapek. 
 
Ale nie tylko w taki sposób można było nabawić się kłopotów. 
 
– Podczas wieczerzy  wierzono, że nie można wypuścić z rąk łyżek, którymi spożywa się posiłek. Ten przesąd miał chronić przed bólem pleców podczas wykonywanych prac polowych, takich jak siekanie buraków czy ziemniaków – dodaje Józefa Cichy. 
 
W dzień Wigilii dbano także o to, żeby przyszły rok był urodzajny. Tradycja nakazywała, by pod każdym wigilijnym stołem znajdowały się powrósła ze słomy, mające chronić drzewa owocowe przed zniszczeniem. 
 
Wiele dawnych zwyczajów i obrzędów jest dziś zupełnie zapomnianych, jednak niektóre wciąż są kultywowane, na przykład zasada: „jaka Wigilia, taki cały rok”.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy