Reklama

Kultura

230. rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja

Alina Bosak
Dodano: 03.05.2020
32373_konstytucja_1
Share
Udostępnij
Sukces zależy także od wyboru właściwego momentu, a 3 maja 1791 roku, dla uchwalenia pierwszej polskiej konstytucji taki nie był. Gdybyśmy poczekali tylko parę lat na zwycięstwa Napoleona, historia Polski mogła potoczyć się zupełnie inaczej – mówi dr Paweł Korzeniowski, historyk z Uniwersytetu Rzeszowskiego.
 
– XVIII wiek, to jeśli chodzi o ustrój i funkcjonowanie państwa, totalny upadek Rzeczypospolitej. Wprawdzie po siedemnastowiecznych wojnach zapanował względny spokój, nie traciliśmy terytorium, wszystko jakoś funkcjonowało, ale w praktyce uzależniliśmy się od Rosji, która stała się naszym możnym protektorem – mówi dr Paweł Korzeniowski, przypominając okoliczności, w jakich doszło do uchwalenia Konstytucji 3 Maja.
 
Jak zauważa, w tamtych czasach Rosjanom takie status quo bardzo odpowiadało. Polska była państwem buforowym. Zasada: „lepiej jest kontrolować niż okupować” do dziś zresztą się sprawdza. Katarzyna Wielka wiedziała, że zajmując część terytorium sąsiada, musiałaby się tym tortem z innymi podzielić.- Nurty oświeceniowe spowodowały jednak, że szlachecka elita, która dużo przecież po świecie podróżowała, studiowała na zagranicznych uniwersytetach, zdawała sobie sprawę z tego, co się działo i widziała upadek państwa. 
 
Próby reform podejmowano jeszcze przed 1791 rokiem i kilka rzeczywiście udało się wprowadzić. – Liberum veto tak naprawdę nie funkcjonowało już od kilkudziesięciu lat – zauważa dr Korzeniowski. – Znaleziono lukę prawną, zaczęto konfederować sejmy, a sejm skonfederowany podejmował decyzje większością 2/3 głosów, a nie jednomyślnie. Były więc zmiany, ale wprowadzano je zbyt wolno. 
 
Tymczasem na świecie zapanowały nastroje rewolucyjne. Europa patrzyła na Stany Zjednoczone. Tam walczył nie tylko Kościuszko czy Puławski z Polski, ale także sporo Niemców, Francuzów. Zwycięska walka Amerykanów o niepodległość i wprowadzony tam ustrój republikański oddziaływał także na kraje Starego Kontynentu, także polskie elity.
 
– Mówimy o elitach intelektualnych, ponieważ znakomita część szlachty była zadowolona z sytuacji w Polsce. Będąc pod protektoratem Rosji nie musiała wydawać pieniędzy na obronność kraju, miała władzę absolutna nad swoimi majątkami, posiadała immunitety i sama osądzała skargi na nią wnoszone – przypomina historyk. – A obok byli chłopi, których życie było naprawdę ciężkie, i mieszczanie, których energia i przedsiębiorczość były ograniczone anachronicznymi regulacjami.
 
Pod koniec XVIII w. przypadki były takie, że pańszczyzna wynosiła nawet kilkanaście dni pracy od łana. A łan to było mało, z takiego areału nie dało się wyżyć. Chłopi, którzy mieli więcej, wynajmowali innych, by razem z nim odrabiali pańszczyznę. Sytuacja gospodarcza była tragiczna, a Polska stała się krajem zacofanym. Państwo nie funkcjonowało, szerzyło się bezprawie. Ludzie, którzy to widzieli, chcieli tę sytuację zmienić. Do tej postępowej grupy należał król Stanisław August Poniatowski. Wiele złego się o nim mówi, ale moim zdaniem to postać tragiczna. Zdawał sobie sprawę z pewnych problemów, próbował je naprawić, był jednak pod silnym wpływem Katarzyny Wielkiej. Z charakteru był bardziej mecenasem sztuki niż strategiem. Łatwo dał się wystraszyć widmem wojny i niesłusznie sądził, że Katarzyna z miłości do niego zapomni o rosyjskiej racji stanu.
 
Jakkolwiek byśmy dziś ostatniego polskiego króla nie oceniali, bez jego udziału do uchwalenia Konstytucji 3 Maja by nie doszło.
 
– Gwardia Królewska z jego bratankiem, księciem Józefem Poniatowskim, przyszłym marszałkiem i bohaterem narodowym, chroniła obrady sejmu. Zaczęły się one dwa dni wcześniej, nie powiadomiono opozycji i Ustawę Zasadniczą przyjęto w obecności ok. jednej trzeciej posłów. Konstytucja 3 Maja to był faktyczny zamach stanu, który miał naprawić ustrój Rzeczypospolitej i stworzyć w miejsce państwa zacofanego – państwo nowoczesne. Wbrew pozorom, nie była aż tak rewolucyjna, jak to sobie często wyobraża wielu z nas – stwierdza dr Korzeniowski. – Najważniejszym zapisem było zrównanie politycznej roli mieszczaństwa ze szlachtą i wzięcie pod ochronę państwa chłopów. Przy czym szlachta zachowała pewne prestiżowe elementy stanu, ale nie mogła już robić z chłopami, co jej się żywnie podobało, przynajmniej w teorii.
 
Mniej wzniosłe, ale także ważne były takie elementy, jak podniesienie stanu armii, z bardzo niskiego do 100 tysięcy, opodatkowanie szlachty, która przez setki lat płaciła bardzo symboliczne kwoty. – Wprowadzano dziedziczną monarchię. Co ciekawe, koronę postanowiono przekazać Wettinom, a nie potomkom króla Poniatowskiego. Konstytucja miała 11 artykułów, nie była obszerna. Rewolucję stanowiła jak na polskie warunki, do amerykańskiej było jej daleko. Polska wciąż zostawała monarchia, a chłopi nadal nie byli pełnoprawnymi obywatelami. Późniejsza rewolucja i konstytucja francuska zrównywała wszystkie stany. Ale trzeba podkreślić, że Konstytucja 3 Maja była dopasowana do polskich realiów. Pokazuje też, że jako naród, wbrew pozorom, potrafimy wypracowywać kompromisy, gdy zaś rewolucja francuska to tysiące zabitych na gilotynach i 25 lat wojen.
 
W takiej formie, jak przyjęta 3 maja 1791 r., Ustawa Zasadnicza miała szansę się utrzymać. – Targowica przecież nie zebrała zbyt wielu zwolenników – dodaje historyk. – Dla szlachty Konstytucja 3 Maja, choć często wzbudzała opory i niezadowolenie, ostatecznie okazała się  do zaakceptowania. Problem polegał na tym, że patrząc na dzieje, Polacy mają jakiś kłopot, by ze strategicznymi posunięciami „wstrzelić się” we właściwy moment. Gdybyśmy poczekali parę lat, do czasu, gdy Napoleon zaczął gromić armie Austrii, Prus i Rosji, to kto wie, jak potoczyłaby się nasza historia. Podobnie było z powstaniem listopadowym. Rozpoczęcie go w momencie, kiedy Rosja zakończyła wojnę z Turcją i mogła zaangażować się w kolejną, nie miało sensu, choć oczywiście z perspektywy czasu, wszystko wydaje się prostsze.
 
Konstytucja funkcjonowała tylko przez rok. Zaczęły się reformy, wzmocniono wojsko. Ale potem przyszłą Targowica i rozbiory. Legenda Konstytucji jednak przetrwała. – Ponieważ była dziełem elity intelektualnej kraju, która przez następne 100 lat kształtowała tożsamość narodową – mówi dr Korzeniowski, jednocześnie dzieląc się refleksją: – Ta nasza tożsamość rodziła się w bardzo burzliwych okolicznościach. Pewno niewielu zdaje sobie sprawę, że od 200 lat nie było w naszym kraju takiego spokoju, jak w ostatnich 28 latach. Warto czasem zerknąć w przeszłość i docenić to, co nam się udało. Także zaczerpnąć naukę na przyszłość. 
 
Jaka płynie z Konstytucji 3 Maja? – Po pierwsze – kompromis jest zawsze najlepszy. Po drugie – w polityce trzeba patrzeć do przodu, przewidywać, a nie czekać z decyzjami na ostatnią chwilę i działać z nożem na gardle. Tego ostatniego chyba jeszcze nie potrafimy. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy