O sobie: Po wielu latach pracy jako lektorka języka angielskiego oraz DOS (director of studies) własnej szkoły językowej, postanowiłam skupić się na czymś co, na ogół, bywa mało intratne, a konkretnie na literaturze. Czytam, piszę, publikuję w periodykach literackich w Polsce, USA, na Bałkanach, wydaję książki poetyckie (do tej pory 7), tłumaczę poezję Emily Dickinson (zuchwale aspirując do kanoniczności przekładu), wyjeżdżam na festiwale literackie oraz do domów pracy twórczej (Szwajcaria, Hiszpania); wciąż uczę oraz uczę się języków. O blogu: Będą to moje noty i wtręty kuLturalne i kuRturalne, głównie literackie, a nawet poetyckie. Nie mam doświadczenia w pisaniu blogów. Przeczuwam, że w sensie "gatunku literackiego" najbliżej mu do sylwy ponowoczesnej, czyli postmodernistycznej (sylwa: dzieło nierespektujące jednorodności gatunkowej, głównie poetyka kolażu; negatywne odwoływanie się do zastanych wzorców; heterogeniczność gatunkowa; sygnalizowany przez autora zamysł zburzenia wewnętrznej spójności utworu). O! W miarę doświadczenia, moja informacja o blogu (a może i o sobie) będzie ewoluować; zmieniać się na lepsze lub gorsze, w zależności od tego, kto i jak życzliwy czyta.
Protest poetów
Dodano: 02-07-2013

O koncertach masowych w ramach Europejskiego Stadionu Kultury nie powiem wiele, bo nie oglądałam na żywo. To wspaniała sprawa, że transmisja z nowego, pięknego stadionu w Rzeszowie, była możliwa via TVP1. Pomysł aby zespoły, zagraniczne i polskie, razem wykonywały swój wybrany utwór, jest świetną formułą. Szkoda, że zespół "Coma" (który wypadł doskonale) nie pokusił się też o taki mariaż. Dlaczego jednak w Rzeszowie, u gospodarza imprezy, nie pojawił się ani jeden rockowy zespół z Rzeszowa lub okolic? Czy my nie mamy swojego „RSC”, swojej „Wańki Wstańki”, swojego „1984”, „KSU”, „Jezus Chrysler Suicide”, czy choćby wspomnianego wyżej super „Pectusa”?
Na szczęście ktoś wpadł na pomysł aby pokazać na europejskiej scenie Rzeszowa rodzimy zespół klezmerski. Szkoda, że nie zaproszono wybitnego muzyka rodem z Rzeszowa, Vitolda Reka który, muzykę jazzową, klezmerską i inną, gra jak mało kto na świecie, i którego Szynk Rzeszowski wpisał na listę swoich honorowych obywateli miasta Rzeszowa.
Kapitalne koncerty na scenie między starą i nową synagogą, na ulicy Bożniczej, w ramach tego samego święta, choć nie przyciągnęły tak wielkich tłumów jak stadion (może duże pociąga duże?) podobno, mówią znawcy muzyczni, poziomem nie odbiegały, a czasem nawet przewyższały artystyczny poziom wykonawców stadionowych. Jak dla mnie, propozycja „Klezmer & World” 2013 była bardzo ciekawa: „ Propabanda East Collective, Fanfare Kalashnikov, Rzeszów Klezmer Band, Kroke , „Jazz & Hip Hop”: Dean Brown, Bernard Maseli, Natalia i Paulina Przybysz, Ten Typ Mes, Dj Eprom, NumerRaz, Jan Młynarski, Robert Cichy, Zbigniew Jakubek, Tomasz Nowak, Eskaubei.
Można by w końcu rzec tak: tak to już jest, że inne sztuki, na przykład literatura (że nie skupię się dziś na innych tematach, po długim wstępie o muzyce, bo Preteksty Literackie mnie interesują i zobowiązują), są traktowane po macoszemu. Skoro widownia się ich nie domaga, to organizatorzy zakładają, że należy je odfajkować, dla poprawności politycznej parytetów, pokazać tylko niszowo, przy okazji, gdzieś z boczku, o późnej porze, lub wczesnej porze, bo optymalna pora jest dla mas. Według zasady: dajcie mieszczanom i parweniuszom wina i igrzysk! I wyborczej kiełbasy.
A może jest odwrotnie, skoro organizacja imprezy jakiegoś zjawiska artystycznego albo nie przewiduje, albo planuje marginalnie, jak ma się społeczeństwo uczyć odbioru sztuk innych niż głośne koncerty (z całym szacunkiem do dobrej Muzyki, choćby głośnej)?
Między swoimi występami na Scenie w Rynku i w synagodze (BWA), czyli między godz. 17. a 23., w sobotę, 29 czerwca 2013, poetka z Izraela, Diti Ronen, gość "Wieczorów Literackich z Mistrzami Słowa" oraz "stadionowego" cyklu The East of Culture 2013, w kuluarowym gronie rzeszowskich poetów i artystów, pod restauracyjnymi parasolami, zafascynowana Rzeszowem i jego mocno bijącym sercem miasta, którym jest nasz Rynek, opowiadała o „Proteście Poetów” w swoim kraju. Udało im się wiele osiągnąć i niech to będzie zachętą dla innych poetów, którymi w naszym mieście i okolicach obrodziło (o czym wiedzą, bo się na tym znają: Fraza i Nowa Okolica Poetów, Staszek Dłuski, poeta ze swoim „Najazdem Awangardy na Rzeszów”, dyrektor Teatru Siemaszkowej, Remigiusz Caban, bo jest „niepoprawnym poezjofilem”, Barbara Chmura, dyrektor WiMBP, i parę innych osób).
Poza domaganiem się równoprawnego istnienia w przestrzeni publicznej, izraelscy poeci żądają sprawiedliwego dzielenia środków. Bo niby dlaczego, byle celebryta zaproszony do radia dostaje honorarium za występ, a poeta nic, pyta Diti w imieniu izraelskiego „Protestu Poetów”. Dlaczego, kiedy wydaje się CD z poezją, jest przewidziane wynagrodzenie dla producenta i czytającego aktora, a poeta nie dostaje nic? Ani organizator literackich spotkań, ani krytyk literacki, ani redakcja pisma literackiego? Co najwyżej zwrot części poniesionych kosztów. Za pracę par excellence literacką, ani wokół-literacką, nie przewiduje się zapłaty! U nas, w Polsce (tym bardziej w Rzeszowie, gdzie nie ma cyklicznych festiwali literackich, czy nagród literackich dla rzeszowskich pisarzy, z budżetu instytucji publicznych) jest podobnie, a może nawet identycznie.
Czy możemy sobie wyobrazić, że muzycy występują gratis, artyści oddają swoje prace za darmo, aktorzy grają bez zapłaty (z wyłączeniem akcji charytatywnych)? Ludzie przyzwyczaili się do tego, że poetom się nie płaci i śpią z tym spokojnie. Byle jaki polityk (tym bardziej charyzmatyczny i/lub dobry polityk) kiedy występuje publicznie, jest opłacany (z naszych podatków, he, he). A poeta powinien się cieszyć, że w ogóle chce się go słuchać. Taki jest niepisany dyskryminujący zwyczaj.
Ten protest poetów osiągnął wiele i prze dalej. Teraz każda publikacja w Tel Awiwie, czy to książkowa czy broszurowa, obowiązkowo musi wziąć pod uwagę wiersz i proporcjonalną gratyfikację dla poety. Czyli oprócz wieści o muzyce, teatrze, filmie, malarstwie, rzeźbie, sztukach wizualnych, prozie, w mediach zawsze będzie upubliczniana dobra poezja. Na stronach internetowych telewizji i radia, w dziennikach, tygodnikach, na telebimach, stacjach metra, dworcach, lotniskach, na wystawach sklepowych, przystankach … Decydenci nie tylko przyznali poetom rację i rację bytu, ale spontanicznie poszli dalej: wiersz będzie zaczynał każdą akcję kulturalną w kraju, jak w starożytnym Rzymie, kiedy poezja była królową sztuk wszelkich.
Bo bez wierszy jest jak bez chmur, mawiała Wisława Szymborska, która dziś (2 lipca) kończyłaby 90 lat. Czy możemy sobie wyobrazić nasze życie bez chmur?